Pni Marzena od kilku miesięcy choruje na raka szyjki macicy. Ma trójkę dzieci. - Mateuszek jest najstarszy. Ma 14 lat. Justyna 7 lat. Jest jeszcze najmłodszy, najukochańszy. Mam troje dzieci. Muszę dla nich żyć – mówi pani Marzena. Pani Marzena dobrze wie, że w Polsce na raka szyjki macicy umiera każdego dnia pięć kobiet. Ona sama zbagatelizowała objawy, potem popisał się lekarz wypisując antybiotyk. W końcu usłyszała diagnozą– nowotwór. - Mama z płaczem podeszła do mnie i powiedziała, że jest chora na raka – wspomina Mateusz. - Rak szyjki macicy – dodaje pani Marzena. 35-letnia kobieta z chorobą została sama. Lekarze przepisali morfinę. Pani Marzena nie ma rodziny. Jej losem przejęte są dzieci i obce osoby. Jak mogą, starają się pomóc. Pani Marzena dostaje pomoc z gminy. - Robimy wszystko, ale nie mamy takiej mocy, żeby pomóc pani w leczeniu. Nie mamy takich uprawnień, nie mamy takich możliwości. Nie mamy środków, żeby dotrzeć do innego lekarza, by podjął jakieś leczenie bardziej intensywne. To jest wyjątkowa kobieta. Bardzo się zajmuje dziećmi. I mimo tej choroby jest z dziećmi bardzo związana. Robi dla nich wszystko. Codziennie dojeżdżała na chemię jadąc pociągiem ponad godzinę w jedną i drugą stronę. Dzieci są objęte dożywianiem. Pani ma zasiłki celowe lub okresowe. Obecnie otrzymała orzeczenie o niepełnosprawności. Więc jest zasiłek stały, prawo do składki zdrowotnej, węgiel, usługi opiekuńcze, żeby przynieść wodę, ugotować, posprzątać. Taka pomoc dla niej, dla rodziny. Jest to opiekunka, która przychodzi codziennie na trzy godziny. Jedyne czego brakuje, to nadzieja, że będzie dobrze – powiedziała, Monika Korczak Kępińska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jednak największą podporą jest jej 13-letni syn Mateusz. - Chciałem pomóc mamie. Przyglądałem się i się nauczyłem. Robię braciszkowi mleko. Zupę zje, kanapki – opowiada Mateusz. Chłopiec pomaga 7-letniej siostrze w nauce. Opiekuje się mamą. - Nie ma takiego dnia, żeby nie było ataku. Jestem wtedy opanowany. Nieraz muszę jej nogi masować, bo już nie wytrzymuje. Najbardziej się boję, żeby mama nie umarła – mówi chłopiec. Wszyscy starają się być dzielni i silni. Wszyscy wiedzą, że nie jest dobrze, ale mają nadzieję.