Walka o dzieci

- Nic nie chcę od tego człowieka. On mi już tyle krzywdy zrobił w życiu, że ja nie chcę żadnych pieniędzy, niczego. Chcę tylko żeby mi oddał syna – tłumaczy Małgorzata Bednarska od lat walcząca o opiekę nad swoimi dziećmi.

Małgorzata i Aleksander poznali się 15 lat temu. Każde z nich miało za sobą już małżeństwo. Nie zdecydowali się na ślub. Po kilku latach urodziły się dzieci – starsza córka i syn. 5 lat temu skończyła się miłość i zaczęła walka o dzieci. Walka, która jak uważa kobieta, ma na celu zdobycie pieniędzy. Rodzice nie umieli się porozumieć. Sprawę rozstrzygnął więc sąd uznając, że rodzice mają równe prawo do opieki nad dziećmi. Tak samo potraktował matkę, która od ośmiu lat pracuje i utrzymuje dom, jak i ojca, bezrobotnego, który miał już konflikty z prawem. Pani Małgorzata, jak mówi, nie chce nic od mężczyzny oprócz dzieci, które bardzo kocha. Aleksander Wiśniewski chce więcej. Uważa, że kobieta powinna wypłacać mu alimenty. Dziś sąd uchyli zaskarżone postanowienie i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia sądowi rejonowemu w Elblągu. Tymczasem, zarówno sąsiedzi, pracodawcy jak i rodzina pana Aleksandra mają o nim złą opinię. Sąsiedzi pamiętają go głównie z kłótni ze swoim ojcem. Ten, ze względu na wiek i stan zdrowia, nie mógł już znieść ciągłych awantur. Sąd uznał wtedy racje ojca i skazał Aleksandra Wiśniewskiego za znęcanie się. Źle wspominają mężczyznę również pracodawcy. W ciągu ostatnich lat był on zatrudniony tylko kilka razy. Najdłużej pracował pół roku, najkrócej 16 dni. Jak twierdzi, zawsze sam rezygnował z pracy ze względu na trudną sytuację rodzinną. - Był nieuczciwym pracownikiem, leniwym oszustem. Chciał od nas wyłudzić odszkodowanie, specjalnie się okaleczył przy pracy. Nie udało mu się wykorzystać tego przeciwko nam, bo nie miał żadnych podstaw prawnych – opowiada jeden z pracodawców.

podziel się:

Pozostałe wiadomości