Cały Śląsk żyje tragedią dwójki 11-latków z Katowic. Dramat wydarzył się w minioną sobotę, w starej, ubogiej dzielnicy Katowic - Nikiszowcu. 14 - letnią Martę zaczepił młody mężczyzna. Twierdził, że szuka kolegi. Marta nie dała się wciągnąć w rozmowę, odjeżdżała na rowerze, ale mężczyzna szedł za nią dalej. Zaczaił się w odludnym miejscu... - Z roweru ją zrzucił, nóż pod gardło przystawił, przewrócił, buzię jej zasłonił, żeby nie krzyczała – opowiada matka Marty. – Potem ją puścił, jak odjeżdżała, to jeszcze się śmiał. Pół godziny później mężczyzna zaczepił dwójkę bawiących się jedenastolatków - Marzenę i jej kuzyna Darka. Pytał, czy nie chcieliby „zarobić trochę pieniążków”. Dzieci poszły z nim do opuszczonej rudery - Tam Marzenkę rozebrał, położył – mówi ojciec Darka. Na odrapanej ścianie widać jeszcze ślady krwi. Kazał się Darkowi rozebrać i jego koszulką wytarł zakrwawione ręce. Odchodząc, zabronił dzieciom ruszać się z miejsca przez jakiś czas. Groził, że jeśli komukolwiek powiedzą o tym, co się stało, zabije oboje. Marzena po powrocie do domu dostała silnego krwotoku. W szpitalu natychmiast została operowana. - To był brutalny gwałt, dziewczynka obficie krwawiła, była w ciężkim szoku – mówi lekarz. Policja do dziś szuka gwałciciela. Na podstawie zeznań dzieci opracowano portret pamięciowy: mężczyzna, około 18 lat, wzrost ok. 185 cm, szczupły, jasne włosy „na grzybka”. Marta (niedoszła ofiara na rowerze) zapamiętała znaki szczególne: bliznę pod okiem i plamy na czole. Katowice i okolice ogarnęła psychoza strachu. Matki nie pozwalają dzieciom samotnie odchodzić od domu. Dzieci w każdym obcym widzą podejrzanego. A ojcowie szukają na własną rękę gwałciciela. - Kolegom powiedziałem, żeby mieli oko na takich, podobnych jak on – mówi o gwałcicielu ojciec Darka. – Niech go złapią albo zaj... od razu, albo go przyprowadzą do mnie. Ja go potraktuję odpowiednio.