Można się o tym przekonać choćby w Kazimierzu nad Wisłą. Turysta jest narażony na wydatki, zanim jeszcze zacznie zwiedzać. Trudno znaleźć miejsce do parkowania, ale przedsiębiorczy mieszkańcy szybko przychodzą z pomocą. Za jedyne 10 zł chętnie udostępnią swoje podwórko. - Ja tu stoję 20 minut i mam pełno! – mówi jeden z właścicieli zaimprowizowanego parkingu. Reguły są jasne, bo wiadomo, że konkurencja nie śpi. - Nie mogę dać niższej ceny, bo zaraz miałbym problemy z kolegami z innych parkingów. Powiedzieli, że jak będę miał 8 zł, to mi będą samochody przeganiali – mówi młody chłopak. Miasto żyje sezonem, więc drobni przedsiębiorcy mają mało czasu żeby zarobić. Jednak 10 zł za miejsce postojowe wydaje się zbyt wysoką ceną, bo parking nie jest nawet strzeżony. Po znalezieniu miejsca postojowego, turyści chętnie udają się na rynku w Kazimierzu. Tu na portfele zwiedzających czeka Koziołek Matołek. Pan w stroju znanej dzieciom postaci wraz ze swoją obstawą, bez pytania rodziców wciska maluchom książeczki do kolorowania. Kolorowanka z cenną dedykacją Matołka kosztuje znów jedynie „dyszkę”. Równie dobrze na dzieciach zarabia się w Krakowie. Co prawda pozowanie do zdjęcia z krakowskim Lajkonikiem jest mniej kosztowne. Za jego magiczne dotkniecie odwiedzający Kraków zapłaci „co łaska”. Doskonałym i łatwym pomysłem na zarobek kosztem turystów wykazał się właściciel niewielkiego straganu obok jamy Wawelskiego Smoka. Za jedyne 15 zł proponuje nam ziarnko ryżu, na którym szybko wypisuje imię płacącego. Zobacz także:Walcz o swoje wakacjeWakacyjny klub naciągaczyKoszmar minionego lata