Do tragedii doszło w bloku przy ulicy Inowrocławskiej, we wtorek koło południa. Sąsiedzi mieszkającej na siódmym piętrze rodziny opowiadali, że wypadek nastąpił prawdopodobnie podczas zabawy dwójki dzieci, w czasie, gdy zostały w domu same. Ich matka wyszła na zakupy, ojciec był w pracy. W pewnym momencie jeden z mieszkańców usłyszał huk. Wydawało mu się, że spadł z śnieg z dachu. Wyjrzał przez okno i zobaczył leżące na ziemi dzieci. Dziewczynka, spadając, uderzyła w talerz anteny satelitarnej zamontowany na trzecim piętrze. To zamortyzowało upadek i ocaliło jej życie. Przytomna trafiła na oddział intensywnej terapii. Jej stan jest stabilny. Ma złamaną rękę i jest lekko poobijana. Chłopiec spadł bezpośrednio na betonowy chodnik. Lekarze próbowali go reanimować, ale nie udało się im uratować dziecka. Sąsiedzi mówią o rodzicach dzieci, że to młode, spokojne małżeństwo, a dzieci zawsze były zadbane i uśmiechnięte. Ojciec do domu przyjechał godzinę po wypadku. Musiał zaopiekować się nim policyjny psycholog. Matka zniknęła i odnaleziono ją dopiero po 36 godzinach. Prawdopodobnie była w szoku i dlatego nie zgłosiła się na policję ani do szpitala. Trafiła po opiekę policyjnego psychologa, potem na oddział psychiatryczny, gdzie zajmuje się nią psycholog.