Tragedia w noworoczny poranek

TVN UWAGA! 136019
W noworoczny poranek na Jaszczurówce w Zakopanem taksówkarz znalazł rannego, pijanego mężczyznę, kilkanaście metrów dalej leżało ciało innego człowieka. Ranny twierdzi, że zabił go w obronie koniecznej. Czy rzeczywiście tak się stało? Czy Robert F. zginął od jego ciosów? Co wydarzyło się tego poranka?

W noworoczny poranek taksówkarz znalazł dwóch mężczyzn. Jeden z nich nie żył. Jak się okazuje, obaj wynajmowali kwatery w jednym domu w Zakopanem, kilkaset metrów od miejsca, gdzie rozegrała się tragedia. Kim byli jej uczestnicy? Ranny Piotr P., który jak twierdzi bronił się przed agresorem, to 33-letni prawnik, radny powiatu z Legionowa. Nigdy wcześniej nie miał problemów z prawem. - Nie zauważyłem w nich cech wybuchowości czy porywczości. Nazwisko jest znane, bo w polityce funkcjonuje jego ojciec, brat, matka. Ono nie kojarz się z odruchem niechęci. Rodzina dobra i zasłużona – mówi Szymon Rosiak, Przewodniczący Rady Powiatu w Legionowie. Robert F., 25-latek, który nie przeżył incydentu, Sylwestra w Zakopanem spędzał wraz z grupą znajomych. Na co dzień mieszkał w Warszawie. Jak sprawdziliśmy, Robert F. był karany dwukrotnie. Były to krótkie wyroki, po około sześć miesięcy, za posiadanie narkotyków. Ostatni raz w 2011 roku. Przy nieżyjącym Robercie F. znaleziono nóż. Piotr P. zeznawał, że Robert mu nim groził. - Nóż się pojawił, bo został tam znaleziony. Ale prawdopodobnie służył do grożenia, a nie był używany. W mojej ocenie wersja podejrzanego stanowi logiczny ciąg wydarzeń – mówi Zbigniew Lis, Prokuratura Rejonowa w Zakopanem. Ranny Piotr P. twierdził, że zabił atakującego go Roberta. Jednak okazuje się, że ciosy gałęzią nie były śmiertelne. - Te obrażenia, które miał, kwalifikują się na sprawę z powództwa cywilnego. Bo to są uszkodzenia ciała poniżej siedmiu dni. Dopiero sekcja zwłok powie, co było przyczyną śmierci – mówi Kazimierz Pietruch, rzecznik KPP Zakopane. Prokuratura na razie milczy co do przyczyn śmierci Roberta F. Potwierdza jednak, że obrażenia zadane mu przez Piotra P. nie były poważne. - Według wstępnej relacji biegłych przeprowadzających sekcję zwłok, żaden z urazów stwierdzony podczas sekcji zwłok, nie miał nic wspólnego z przyczyną śmierci – przyznaje Zbigniew Lis, Prokuratura Rejonowa w Zakopanem. Na temat Roberta nie chce z nami rozmawiać nikt z jego znajomych. Pewne światło na możliwe przyczyny jego śmierci rzuca jego siostra. - Możliwe, że to mogło być pośrednia przyczyną, że go „walnęło”, a też alkohol, plus jeszcze, bo on brał sterydy, to prawda, bo to widać, bo ćwiczył dużo. Był wybuchowy. Ale dobry dzieciak to był. Wybuchowy, jak wypije. Miał kiedyś problemy z prawem, ale zmądrzał. Poszedł do psychologa. Przez pół roku, to my mieliśmy naprawdę spokój, nie mieliśmy nerw, nie mieliśmy nic, tylko ten głupi wyjazd. Wiemy tylko tyle, że oni pili razem wódkę. Poznali się tam. Ze dwa razy się pokłócili, później się pogodzili, znowu pokłócili i tak to się skończyło. Wybiegli, zaczęli się bić i tak to się skończyło – mówi siostra Roberta. Ranny Piotr P. został zatrzymany, a prokuratura, jeszcze przed sekcją zwłok Roberta F. wniosła o areszt pod zarzutem spowodowania obrażeń ciała skutkujących śmiercią. Jednak ostatecznie Piotr P. nie został aresztowany. Dokładna przyczyna śmierci Roberta F. będzie znana za kilka tygodni. Prawdopodobnie zmieni się także zarzut wobec Piotra P.

podziel się:

Pozostałe wiadomości