Tragedia na granicy

Wstrząsająca tragedia na polsko-ukraińskiej granicy. W nocy z czwartku na piątek strażnicy graniczni zatrzymali skrajnie wyczerpaną Czeczenkę z 2-letnim chłopcem na ręku. Powiedziała, że w górach zostawiła trzy córki. Kilka godzin później strażnicy znaleźli je - leżały przytulone do siebie pod liśćmi paproci. Były martwe.

Przy słupie granicznym 82 na granicy Polski i Ukrainy rozegrał się dramat. Kamisa zapłaciła najwyższą cenę za wolność. Straciła swoje trzy córki trzynastoletnią Xaę, dziesięcioletnią Cedę i sześcioletnią Elinę. Dziewczynki zmarły z głodu i wychłodzenia. W czwartek w nocy temperatura spadła do 3 st. C. Przez 24 godziny kobieta błądziła w bardzo trudnym terenie, w deszczu i zimnie. Dziewczynki były zbyt lekko ubrane, jedna nie miała nawet butów. Jako pierwsza zasłabła średnia córka, a potem kolejne. Kamise pozostawiła swoje córki i razem z dwuletnim synkiem kontynuowała wędrówkę. Uratowali ją pogranicznicy, skrajnie wycieńczona i wygłodzona trafiła do szpitala w Ustrzykach. By przedostać się do Europy zachodniej uciekinierzy z Rosji, Czeczenii i innych biednych czy ogarniętych wojną państw godzą się na najgorsze warunki. Czeczenka próbowała dotrzeć do Austrii gdzie mieszka jej rodzina. Jednak kobieta pomyliła kierunki i zamiast na Słowację - trafiła do Polski, miała przy sobie korony słowackie. Wczoraj do Ustrzyk Dolnych przyleciała pani prezydentowa Maria Kaczyńska. Zadeklaerowała, że Czeczenka otrzyma status uchodźcy, jeśli tylko o niego wystąpi. Obiecano również pomoc w sprowadzeniu jej męża do Polski. Straż Graniczna ma informacje, że jej mąż zgłosił się do ukraińskich służb granicznych, gdy usłyszał w mediach o tym, co stało się z jego rodziną. Ta tragedia wstrząsnęła całą Polską. W szpitalu, w którym przebywa Kamisa ze swoim synkiem personel i pacjenci zorganizowali składkę, pielęgniarki przyniosły ubranka i zabawki dla małego Mahometa. Mnóstwo osób dzwoni z pytaniami gdzie mogą przekazać pieniądze i inną pomoc. Kobieta twierdzi, że nie szła w żadnej większej grupie, jednak strażnicy podejrzewają, że kobieta szła z kimś jeszcze, kiedy dzieci zaczęły spowalniać marsz pozostawiono ich samym sobie. Granicę przekraczała tylko z dziećmi. Całą rodzinę Kamisy przywieziono na Ukrainę z Moskwy. Za przerzut do Europy Zachodniej zapłaciła 2 tys. dolarów. Na miejscu rodzina rozdzieliła się. Dzieci i matka poszły, ojciec został. Prokuratura Okręgowa w Krośnie podjęła decyzję, że nie postawi zarzutów kobiecie. Dziś przeprowadzono sekcję zwłok dziewczynek. Ich ciała zostaną przetransportowane do Warszawy. Prosił o to pełnomocnik ds. uchodźców, który ma się zająć ich dostarczeniem do Czeczenii. Matka i rodzina chcą, aby właśnie tam pochować dziewczynki.

podziel się:

Pozostałe wiadomości