Tomasz Jakubiak - tata, mąż, uwielbiany przez Polaków kucharz i juror MasterChefa. Kucharz zmarł po walce z ciężką chorobą w wieku 41 lat.
Gotowanie było dla Tomasza Jakubiaka wielką pasją, bez której nie wyobrażał sobie życia. Był charyzmatyczną osobowością telewizyjną, która potrafiła zjednywać ludzi humorem i autentycznością. Tworzył setki programów kulinarnych, przemierzając świat w poszukiwaniu smaków. Jako juror MasterChefa Junior, zdobył serca zarówno dorosłych, jak i najmłodszych widzów.
Wychowywał się na warszawskim Śródmieściu, o czym opowiedział w programie Uwaga! w 2023 roku. Gotowaniem zaczął się interesować już jako nastolatek.
- W 1996 roku przy moim podwórku otwarta została jedna z pierwszych restauracji Magdy Gessler. Siadałem na parapecie kuchni restauracji i obserwowałem, jak oni tam gotują. W końcu poprosiłem, żeby nauczyli mnie gotować i coraz więcej czasu spędzałem już w środku restauracji – opowiadał Jakubiak.
"Zarażał optymizmem"
- Optymizm i ogromna ilość energii, to taka kulka dobrej energii. Pamiętam go z 2007 roku, kiedy zadebiutował w Dzień Dobry TVN, razem z Grzegorzem Łopanowskim, dwóch takich młodych mężczyzn przyszło gotować w naszej kuchni. Robili taki bałagan, że ja czegoś takiego wcześniej nie widziałam, ale za to, to, co zrobili, było wyjątkowe – wspomina Dorota Wellman.
- Był takim człowiekiem, który zarażał innych optymizmem. Bardzo głośny, wszędobylski, był taką chmurą elektronów, która unosiła się nad kuchnią - dodaje Marcin Prokop. - Pamiętam, że niektórych wprowadzał swoim poczuciem humoru w zakłopotanie, bo bywało ono dość ostre, czasami nieemisyjne. Ale w przerwach wszyscy się chichraliśmy do rozpuku, gdy opowiadał swoje żarty. A przy okazji świetnie gotował.
Tragiczna diagnoza
W marcu ubiegłego roku fani zasypywali Tomasza Jakubiaka komplementami, zaskoczeni jego metamorfozą. Niestety, jego zmieniony wygląd nie był wynikiem diety, lecz dramatycznym skutkiem walki z chorobą.
- Zdiagnozowano u mnie bardzo rzadki, bardzo ciężki do wyleczenia, nowotwór. Coś, co w ogóle nie występuje albo występuje u niecałego procenta ludzi na świecie - wyznał jakiś czas temu Tomasz Jakubiak.
- Na początku choroby bardzo się wstydził. Ja przypomnę, że wszyscy myśleli, że Tomek się odchudził – mówi Dorota Wellman. I dodaje: - Część Tomka wstydziła się tego, że jest słaby i chory. Nie chciał też pokazywać części swojej choroby; tego że np. ma podłączoną kroplówkę. Ale choroba postępowała, a on zaczął pokazywać coraz bardziej przerażające oblicze tej choroby i cierpienia.
- Moja sytuacja naprawdę była podbramkowa. Było już tak, że ja nie byłem w stanie się poruszać – opowiadał Tomek Jakubiak.
- Lekarz powiedział, że jeśli nie zacznie żywienia pozajelitowego, to jeszcze chwila i będzie mu groziła śmierć głodowa – dodawała jego żona Anastazja.
- Tomek lubił żartować ze wszystkimi i ze wszystkiego. Przyszli do mnie do restauracji z Anastazją i on cały czas miał dobry humor. Mimo że wiedziałem, że on nie może jeść, to w żartach podałem mu menu i powiedziałem „wybieraj”, a on się z tego śmiał – wspomina Michel Moran.
- Traumatyczne, że każdy poranek muszę spędzać przywiązany do mojego patyczaka i przez ileś godzin nie mogę wyjść z domu. To było strasznie trudne. Ale potem psycholog mnie wytłumaczył, że: Stary, kto ma tyle czasu codziennie, żeby spędzać czas z żoną, żeby zjeść wspólne śniadanie, żeby pogotować – mówił Jakubiak.
"Choruje cała rodzina"
- Człowiek, który rozpoczął budowanie swojego prywatnego szczęścia, związał się z wyjątkową kobietą. To była taka miłość, którą było widać w ich oczach. Nie trzeba było wiedzieć o nich dużo, żeby czuć, że oni się naprawdę kochają. Urodził im się synek. Wszystko miało iść ku światłu, a nagle się okazało się, że nad tą rodziną zapanowała ciemność - mówi Marcin Prokop.
- Choruje cała rodzina, często używamy tego sformułowania i to prawda. Żona Tomka robiła wszystko, żeby pomóc ukochanej osobie. Chciała mu stworzyć normalny dom, życie rodzinne, mimo tych wizyt w szpitalu i tych ciągłych zmian – dodaje Dorota Wellman.
- Chemia się dzieli na takie etapy, przez które przechodzisz. Ten pierwszy to był dla mnie etap wstydu. Potem przeszedłem do etapu, kiedy zacząłem przyglądać się ludziom, który tutaj są. To była taka poczekalnia do życia. Zobaczyłem, że ci ludzie są pełni nadziei. Wtedy przyszedł etap euforyczny. Przychodziłem tutaj, było fajnie, ludzie się uśmiechali, nikogo nie brakowało - opowiadał Tomasz Jakubiak.
- Jak tutaj przychodzę, to myślę o życiu. Ale najczęściej myślę o tym, jak wyjdę z choroby, bardzo na to liczę - dodawał z nadzieją.
"Nie chciał pomocy, sytuacja go zmusiła"
Tomasz Jakubiak był jednym z inicjatorów akcji „Kucharze Pomagają”, teraz sam potrzebował pomocy.
- Ja zarzuciłem temat kolacji dla niego zaraz po tym, jak okazało się, że Tomek zachorował. To, co zawsze robiliśmy dla innych, teraz mieliśmy zrobić dla niego. Gdy się dowiedział, to był wręcz zły, bo nie chciał pomocy, ale myślę, że sytuacja go do tego zmusiła - Wojciech Rzepecki, cukiernik, przyjaciel Tomasza Jakubiaka.
- Ta, jaką atmosferę stworzyliście, wszyscy goście, kucharze, nie wiem, jak wam dziękować. (…) Kocham was i liczę na to, że jak najszybciej wyjdę z tego choróbska i do was wrócę - mówił wzruszony Jakubiak podczas kolacji.
- Tomek był i jest, bo ja nie lubię mówić w czasie przeszłym. Tomek jest cały czas w moim sercu i na zawsze tam będzie. On nie żalił się nigdy, to był rycerz, on by wygrał każdą bitwę. On nie mówił o chorobie, cały czas mówił, że ma to gdzieś, mówił, że to nie jest jego czas, żeby odchodzić – wspomina Michel Moran.
"Ona walczy o mnie bardziej niż ja sam"
- Nie wyobrażam sobie, żebym przez tę chorobę przyszedł bez Anastazji. Nie byłoby mnie, gdyby nie moja żona. Ona walczy o mnie bardziej niż ja sam - mówił Jakubiak.
- Robię wszystko, co mogę, żeby uratować osobę, którą bardzo kocham – mówiła przez łzy pani Anastazja.
- Kiedy dołączył do nas, do MasterChefa, on urodził się od nowa, bo była Anastazja, bo był Bąbel malutki. Miał w sobie taką radość, że się poukłada wszystko, że będzie miał spokój, bo każdy o tym marzy. I miał ten spokój, ale los wybrał inaczej – mówi Moran.
- Tak na maksa zakochałam się w nim podczas naszych wakacji we Włoszech, gdzie spędziliśmy miesiąc. Początek naszej wielkiej miłości, której uwieńczeniem tego był nasz ślub – wspominała pani Anastazja.
- Teraz w tej chorobie jesteśmy sobie najbliżsi niż kiedykolwiek. Tomek jest takim facetem macho, ale musiał się obnażyć ze swoimi słabościami. Powiedziałam mu, że dla mnie to nie ma żadnego znaczenia, bo obiecaliśmy sobie na ślubnym kobiercu, że będziemy przy sobie w zdrowiu i w chorobie. Sprawdza się to szybciej niż myślałam, że to będzie - dodawała.
- Jestem zakochany po uszy i jestem jej mega wdzięczny, że ona tak walczyła - przyznawał Tomasz Jakubiak.
"Chcę wspominać Tomka zawsze z wielkim uśmiechem"
- Kiedy Tomek już chorował, kiedy wyjeżdżał za granicę w poszukiwaniu nowych terapii, pytałem go regularnie, co tam u niego, jak się czuje, jak badania. I pamiętam, że jedną z ostatnich rzeczy, które od niego dostałem, był bardzo wzruszający filmik, na którym Tomek płacząc, opowiadał o tym, jak bardzo jest mu potrzebne to energetyczne wsparcie, że to jest dla niego równie ważne, jak chemia, którą przyjmował, że to go leczy. Na pewno to, że Tomek tak długo i dzielnie walczył, było też po części pokłosiem tego, że czuł, że ma wokół siebie ludzi, którzy chcą być jego spadochronem w tych trudnych momentach - opowiada Marcin Prokop.
- Przeżyliśmy z Tomkiem naprawdę dużo sytuacji w MasterChefie. Myślę, że on sam teraz się śmieje z tego i ja też chcę się uśmiechać, bo tak chcę pamiętać Tomka. Chcę wspominać Tomka zawsze z wielkim uśmiechem - dodaje Michel Moran.
Autor: as
Reporter: Magdalena Nabiałczyk