Tato, wiedziałem, że będziesz mnie szukał!

Sebastian Świerzyński specjalnie dla UWAGI! opowiada o swoim porwaniu i przeżytym koszmarze. Nadal przebywa w szpitalu. Policja cały czas poszukuje porywaczy.

- Wierzyłem, że mnie ktoś odnajdzie, że mnie ktoś będzie szukał! - z radością mówi Sebastian Świerzyński, syn lidera zespołu ”Bayer Full”. Chłopiec nie rusza się jeszcze ze szpitalnego łóżka. W szpitalu jego bezpieczeństwa pilnują policjanci. Jak doszło do porwania? - Złapało mnie czterech mężczyzn, którzy przewrócili mnie, zakneblowali i zasłonili oczy - Sebastian opowiada z trudem, stan jego zdrowia nadal jest ciężki, mimo to uśmiecha się cieszy się, że został uratowany. - Potem związali mi ręce i nogi... 20-letniego Sebastiana, syna Sławomira Świerzyńskiego lidera zespołu ”Bayer Full” i gwiazdy disco polo porwano nieopodal domu w Woli Łąckiej. Porywacze skontaktowali się z rodziną i zażądali - w sumie stu tysięcy euro. Piosenkarz nie przystał na ich żądania, nie wystraszył się też gróźb, by nie powiadamiać policji. Zgłosił porwanie. - Kazali zadzwonić żonie na telefon syna - opowiada Świerzyński. - Wtedy padła kwota okupu: dwa razy po trzydzieści pięć tysięcy euro, trzydzieści tysięcy dolarów i piętnaście tysięcy funtów. Powiedzieli, że w ogóle nie będą się targowali. Mówię: bądźmy biznesmenami. Porozmawiajmy. Wy chcecie pieniądze, ja chcę odzyskać syna. Ojciec i policja rozpoczęli poszukiwania. Sebastiana szukali wszyscy: rodzice, koledzy, mieszkańcy wsi i stu dwudziestu policjantów. Wreszcie po dwóch dniach chłopiec został odnaleziony. Chłopiec był ukryty w jednej ze opuszczonych stodół w Reszkach koło Gostynina. Bandyci po porwaniu od razu tam go zawieźli i pozostawili własnemu losowi. - Dzieci poszły na orzechy obok tej stodoły - dodaje Świerzyński. - To one powiadomiły policję. Sebastian był przykuty kajdankami do belki stropowej i przysypany sianem - od razu został przewieziono do szpitala w Płocku. 20-latek był wyczerpany i bardzo słaby. Lekarze orzekli, że gdyby go odnaleziono trzy godziny później, mógłby już nie żyć. Rany od kajdanek były poważne - trzeba było je zszywać. Obecnie jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. - Wyglądał przerażająco nawet dla mnie, a pracuję w policji od dwudziestu lat! - mówi jeden z policjantów. - On miał świadomość, że był przetrzymywany przez tydzień - opowiada ojciec Sebastiana, gwiazda disco polo. - A to były tylko 43 godziny. Powiedział mi: tato wiedziałem, że mnie będziesz szukał.

podziel się:

Pozostałe wiadomości