Tańczący bracia

Darek i Rafał "Tito" Kryla – świetni tancerze i świetni młodzi ludzie. Do wszystkiego doszli sami, choć zaczynali w bardzo trudnych warunkach. Teraz znają ich wszyscy Polacy, którzy kochają taniec.

Rafał ”Tito” Kryla stał się ulubieńcem widowni programu You can dance. Choć w ostatnią środę musiał pożegnać się z programem, wielu uważało, że to on zasłużył na dalszą walkę o stypendium na Broadwayu – główną nagrodę. Ale znając jego determinację, nie jest wcale wykluczone, że dopnie swego celu. Rafał i Darek razem z młodszym bratem Damianem wychowywali się w biednej dzielnicy Mysłowic. Matka pracowała jako sprzątaczka, zarabiała na całą rodzinę. Ojciec pił. Nierzadko musieli uciekać przed nim, gdy wracał pijany do domu, bo bił. - Staram się nie wracać do tego – mówi Rafał. – Nie było miło. Zapisaliśmy się na sporty walki, żeby bronić mamę przed ojcem. Do treningów podeszli bardzo poważnie. Biegali na nie z domu około czterech kilometrów, zaczynali już o piątej rano. Opłaciło się – zdobyli mistrzostwo Polski w jujitsu. Chodzili do szkoły, trenowali, musieli zadbać o swoje utrzymanie, bo matka wyjechała do pracy w USA. - Opiekowałem się młodszym bratem – mówi Rafał. – Musiałem iść do pracy. Czasem brakowało czasu na wszystko. Ale zawsze pojawiała się mama, dzwoniła, podtrzymywała na duchu. Wszystko zawdzięczam mamie. Bracia wpadli na pomysł, by dorobić sobie tym, co najbardziej kochali – tańcem. Tańczyć uczyli się sami, w małym pokoju. Podpatrywali ewolucje tancerzy w MTV. Zaczęli występy w klubach i dyskotekach. W końcu zdecydowali się na start w programie You can dance. - Doskonale pamiętam ten casting – mówi Agustin Egurrola, choreograf, juror You can dance. – Tito nie zrobił wtedy na mnie najlepszego wrażenia. Brat stłumił go swoją osobowością. Ale wyciągnął z tego wniosek i kiedy przyszedł na następny casting, to był już inny Rafał. Tym razem to Rafał przeszedł do następnych rund. Jednak ten sam Agustin Egurrola w ostatnią środę wydał werdykt – Rafał musiał rozstać się z programem. Przeżył to mocno, ale przecież szybko doszedł do siebie. Wie, co jest dla niego najważniejsze w życiu. - Rodzina – mówi Rafał. – Chcę, by mama tu wróciła, chcę zbudować jej dom. Żebym mógł przychodzić do niej w niedzielę na obiad. Teraz bracia chcą wykorzystać popularność zdobytą w programie. Myślą o otworzeniu własnej szkoły tańca, gdzie będą mogli dzielić się swoją pasją z innymi.

podziel się:

Pozostałe wiadomości