- Tamtego dnia znalazłam u niego haszysz. Pomyślałam, że sama sobie z tym rady nie dam i poszłam na policję – mówi Ewa Skreczko, matka Mateusza. Rok temu Mateusz wskazał policji nazwiska dilerów. Mimo to nie zapewniono mu dostatecznej opieki. Dane chłopca ujawniono dilerom. - Niestety przepisy prawne nie zezwalały wówczas na to, że jedyny świadek może mieć status świadka incognito. W polskim prawodawstwie świadek ma obowiązki, a sprawca prawo – powiedział Jacek Dobrzyński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Chłopca zaczęto szykanować. Zastraszanie trwało prawie pół roku. Pewnego dnia na prośbę kolegów wyszedł przed blok. Do domu już nigdy nie wrócił. - Powiedział, że idzie przed blok. Wiedziałam, że dalej nie pójdzie, bo się boi. Później zaczęłam dzwonić. Niestety telefon był już wyłączony – wspomina matka. Kobieta o zniknięciu syna natychmiast poinformowała policję. Jednak dyżurny nie przyjął zgłoszenia. - Został za to ukarany naganą - wyjaśnia Jacek Dobrzyński. Ciało chłopca znaleziono zaledwie 200 metrów od osiedla, na którym mieszkał. - Jest to mord zasługujący na szczególne potępienie. Bardzo brutalny. Świadczy o tym ilość zadanych ciosów w tak newralgiczne miejsce jak głowa – stwierdził prokurator Józef Murawko z Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. Mordercy Mateusza nie są jeszcze znani, a zastraszeni świadkowie boją się mówić. - Dzięki zeznaniom Mateusza zatrzymaliśmy dwie osoby, braci. Teraz wiemy, że to zatacza coraz większe kręgi. Do sprawy dilerów narkotykowych zatrzymanych jest już sześć osób – dodaje Jacek Dobrzyński z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. - Gdybym mogła cofnąć czas, nie poszłabym na policję. Zbyt wysoką cenę za to zapłaciliśmy – przyznaje matka. Zobacz także:Były diler mafii ujawniaSzkoła jakiej nie znacie - narkotykiNarkotyki w dyskoteceNarkotyzował ośmiolatka