Strażnicy Tatr

TVN UWAGA! 138212
Tatry nie rosną, a turyści idą tam w miliony. Co robić, by pomóc wspaniałym górom, których goście nie zawsze wiedzą, jak się zachować w narodowym parku? A i samych turystów też poinstruować, co powinni robić, by nie zrobić sobie krzywdy na trudnych szlakach?

- Kilka lat temu byłem służbowo w USA i tam zobaczyłem, jak działa wolontariat w parkach narodowych – mówi Szymon Ziobrowski, pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego i organizator wolontariatu w Parku. – Trzy lata temu do Tatrzańskiego Parku Narodowego przyjechali pierwsi wolontariusze. I coraz więcej osób jest tym zainteresowanych. Nie przeszkadzają im trudne warunki, bo są tu z miłości do gór. Jedną z takich zakochanych w Tatrach wolontariuszek jest Magdalena Wach, studentka polonistyki z Kielc. W Tatry jeździła jej mama, jeździł brat, jej też zawsze się one podobały, ale było to upodobanie na odległość. Zachwycała się zdjęciami gór, ale sama do nich nie jeździła. - Usłyszałam o wolontariacie i postanowiłam skorzystać – mówi Magdalena Wach. – Nie znałam gór, Zakopanego. Ale mam mapę, ręce i nogi, więc jakoś sobie poradzę. Magda chodzi po szlakach, ubrana w żółtą kamizelkę wolontariusza i poucza turystów, którzy nie wiedzą, że pewnych rzeczy w parku narodowym robić nie wolno. Na przykład karmić ryb w górskich stawach, wrzucać do nich pieniążków albo moczyć nóg. Turyści są tym na ogół zdziwieni, czasem coś powiedzą, ponarzekają, ale muszą się podporządkować. Wolontariusze opowiadają, że turyści bardzo śmiecą, a najbardziej duże grupy, szczególnie wycieczki szkolne - nauczycielki siedzą, a uczniowie robią, co chcą. Zaraz po przyjeździe do Zakopanego wolontariusze przechodzą szkolenie, które prowadzą pracownicy TPN-u. Poznają tam zasady bezpieczeństwa i przepisy dotyczące zachowania w górach. Mieszkają w domkach na terenie parku, w warunkach trudnych, ale za to w samym sercu wspaniałej przyrody. Mogą oglądać miejsca, do których zwykły turysta nie ma wstępu. - Praca jest ciężka – przyznaje Przemysław Antos, student z Łodzi, którego reporter UWAGI! zastał przy usuwaniu pozostałości kamiennych słupków po starym ogrodzeniu przy jednym ze szlaków. – Miałem odrobić praktyki studenckie i wybrałem Tatry. Góry, potoki – to lepsze niż siedzenie w urzędzie albo jakiejś firmie. Większość tatrzańskich wolontariuszy to ludzie młodzi. Ale są też tacy, jak Wiesław Warzyński, który skończył już 60 lat, ale pracuje jak wszyscy. Między innymi oprowadza po muzeum. - To normalna praca, osiem godzin dziennie, a czasem więcej – mówi Wiesław Warzyński. – Ale ile by to nie trwało, to mało ważne, bo jest się wśród natury. Pobyt tutaj wystarcza mi na wiele miesięcy. W tym roku jestem już po raz drugi, a pewnie przyjadę jeszcze we wrześniu. Patrole na szlakach, gdzie wolontariusze nie tylko powstrzymują turystów przed robieniem niedozwolonych w parku narodowym rzeczy, ale i służą pomocą przy odnajdowaniu właściwej trasy i informują o warunkach panujących wysoko w górach, odnawianie oznakowania szlaków, liczenie turystów czy udział w badaniach naukowych tatrzańskiej przyrody, w końcu praca fizyczna przy remontach szlaków – tym zajmują się tatrzańscy wolontariusze. Mają darmowy nocleg, o ekwipunek i wyżywienie muszą zadbać sami. Kiedy wykonają zaplanowane na dany dzień zadania, mają czas wolny. Mogą poświęcić go na zwiedzanie gór dla własnej przyjemności. - Zmieniam się z biernego na czynnego pasjonata gór – mówi Magdalena Wach. – Chciałabym zdobyć Rysy, przejść Orlą Perć. W tym roku już raczej nie, ale w przyszłym… Na pewno będę chciała tu przyjechać.

podziel się:

Pozostałe wiadomości