Dwa tygodnie temu do szpitala zgłosiła się matka z małym synem, potwornie pobitym. 3,5-letni Bartek zmarł od odniesionych obrażeń. Zatrzymano jego matkę i jej konkubenta, podejrzanych o pobicie chłopca. Mariusz V. był kolejnym partnerem Iwony K. Miała ich wielu, zmieniała ich często. Oprócz Bartka urodziła piątkę dzieci. Nie troszczyła się o nie. Pierwszego syna miała z mężczyzną, który się w niej zakochał, ale szybko zaczął dostrzegać, że zachowuje się nienormalnie. - Ostrzegali mnie, że jest dobra, ale miłość jest ślepa, ja tego nie widziałem – mówi mąż Iwony K. – Dopiero później miała swoje odchyłki od normy. Potrafiła rzucić kamieniem w samochód. Matka Iwony K. opowiada, że podczas odwiedzin małżeństwa w jej domu dochodziło do awantur, wywoływanych przez córkę, kiedy była pod wpływem alkoholu. Rok po narodzinach syna Iwona K. uciekła z dzieckiem od męża. Ten po dwóch miesiącach poszukiwań odnalazł syna. Sąd przyznał mu prawo do opieki nad Michałem. Chłopiec zamieszkał z ojcem i babcią. Przez pierwsze miesiące był zalękniony, potrzebował opieki psychologa. Iwona K., niedługo po decyzji sądu o odebraniu jej syna, znowu zaszła w ciążę, z innym mężczyzną. Trzy miesiące po narodzinach jej drugie dziecko zaginęło w tajemniczych okolicznościach. Ojciec dziewczynki twierdził wówczas, że porwano ją z wózka pozostawionego przed sklepem. Anonimowy świadek porwania twierdzi dziś, że dziewczynka miała zostać sprzedana przez konkubenta. Opowiada, że nie tylko on widział, jak dziecko wkładano do auta na niemieckich tablicach rejestracyjnych. - Do dziś szukamy 11-letniej Kariny – mówi mł. asp. Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. – Przyjęliśmy kilka różnych wersji wydarzeń. Jedna z nich zakładała, że w jej zaginięcie może być zamieszany ówczesny konkubent Iwony K. Jednak zanim doszło do przesłuchania go przez prokuratora, konkubent popełnił samobójstwo. Po zaginięciu Kariny i samobójstwie jej ojca, Iwona K. urodziła jeszcze trzy córki, każdą z innym mężczyzną. Sąd odebrał jej prawa rodzicielskie do dzieci i oddał je pod opiekę rodzin zastępczych. Ostatnim dzieckiem Iwony K. był Bartek. - Nie mam już do niej serca – mówi Irena Żytyńska, matka Iwony K. – Jak można o niej dobrze mówić. Do pewnego czasu miałam na nią wpływ, potem to koleżanki, teściowa, dobre towarzystwo. Matka Iwony K. mówi, że widziała sińce na ciele Bartka i zawiadomiła policję. Policjant miał w jej obecności telefonować do komisariatu w Kamiennej Górze, gdzie mieszkała Iwona K. z Mariuszem V. i Bartkiem. Ale tamtejsza policja zaprzecza, jakoby odbierała sygnały o biciu chłopca. Iwona K. i Mariusz V. przebywają w areszcie. Do dziś żadne z nich nie przyznało się do winy. Nawzajem zrzucają na siebie odpowiedzialność za pobicie chłopca. Zobacz także:Dziecko zakatowane na śmierć