Jakub z kolegą szli w sylwestrowa noc obejrzeć fajerwerki na centralnym placu Radomia. Żeby tam dojść musieli przejść przez ciemny i niebezpieczny tunel pod torami. Jakub nie pamięta wszystkiego, co stało się po wejściu do tunelu. Kolega przypomina sobie tylko grupę mężczyzn i kobietę. - Mijaliśmy grupę chyba pięciu osób, wśród nich była dziewczyna. Według nich Kuba potrącił tę dziewczynę ramieniem. Zaczęła się szamotanina. Pierwszy dostał Kuba. Chciałem go obronić, ale sam dostałem i już niewiele pamiętam. Strącili mi okulary, więc dla mnie była już wszędzie mgła. Nie widziałem Kuby, myślałem, że uciekł. Dlatego sam uciekłem, ile sił w nogach – mówi Bernard Leszczyński, kolega Jakuba.---ramka 22876|prawo|--- Jakub nie jest w stanie przypomnieć sobie żadnych szczegółów tego zdarzenia. Nie wiadomo, jak znalazł się na torach. Dotąd nie udało się ustalić, czy upadł na tory uciekając, czy został tam przyniesiony. Chłopak o mało nie zginął. Przeżył, bo zauważył go maszynista, który zaczął hamować. - Nie pamiętam, że wpadłem pod pociąg, czy nawet tego, że tu gdzieś leżałem. Następne, co pamiętam, to że obudziłem się szpitalu, a lekarz mi powiedział, że nie mam reki – mówi Jakub Wójtowicz. Chłopak przeżył, ale lekarze musieli amputować mu rękę. Koledzy z klasy pomagają Jakubowi odrobić lekcje, które stracił podczas pobytu w szpitalu. W najbliższym czasie zamierzają też zorganizować koncert charytatywny. Chcą zebrać pieniądze na protezę ręki dla Jakuba, która jest bardzo kosztowna. - Sama dłoń kosztuje około 140 tysięcy zł. U Jakuba wchodzi w grę zamontowanie jeszcze łokcia elektrycznego, który może kosztować drugie tyle. Łączny koszt może wynieść około 400 tysięcy zł – mówi Paweł Błachowski, V!GO - ORTHO Polska. Policji udało się odnaleźć sprawców pobicia Jakuba. Dwaj z nich usłyszeli zarzut rozboju i pobicia, a radomski sąd aresztował ich na trzy miesiące.