Stracić na Małyszu

Polski Związek Narciarski stracił setki tysięcy złotych na niepotrzebnym kontrakcie reklamowym na kostium Adama Małysza. Czy kryje się za tym korupcyjna afera?

Pod koniec maja w programie Superwizjer ujawniliśmy podejrzany system podpisywania kontraktów reklamowych przez Polski Związek Narciarski. Pokazaliśmy nagranie, w którym pośrednik na rynku reklamowym Piotr Metlenga, stwierdził, że wręczył łapówkę prezesowi PZN Pawłowi Włodarczykowi za dopuszczenie do pośrednictwa w kontrakcie reklamowym. Firma Metlengi M Media kupiła od PZN za 900 tys. zł prawa do reklam na połowie kostiumie Adama Małysza, a później sprzedała je Grupie Lotos za 1,5 mln. - Zapytałem – panie prezesie, jakie są pana koszty? – mówił w zdobytym przez reportera TVN nagraniu Piotr Metlenga. – Powiedział – od trzech do pięciu procent. Ja mówię - dam panu dziesięć i niech się pan odp… Metlenga powiedział swojemu rozmówcy, że Paweł Włodarczyk dostał 120 tys. M Media zarobiła więc na zupełnie niepotrzebnym pośrednictwie 480 tys. zł, a PZN stracił na umowie z M Media 600 tys. zł. Prezes Włodarczyk zaprzeczył, jakoby brał jakiekolwiek pieniądze, powiedział nawet, że w ogóle nie zna sprawy kontraktu z M Media. Natomiast Piotr Metlenga w wydanym po emisji reportażu Superwizjera oświadczeniu napisał, że wiedział o podsłuchiwaniu przez ”prowadzących własne brudne rozgrywki” dziennikarzy i dlatego ”do swoich wypowiedzi celowo wprowadził nieprawdziwe informacje”. Sprawą kontraktu PZN z M Media zajęła się jednak krakowska Prokuratura Apelacyjna. Prokurator Włodzimierz Krzywicki przyznał, że duży udział w jej decyzji miały publikacje mediów. - Doniesienia medialne o przejawach niegospodarności w PZN w pewnej mierze zostały potwierdzone – powiedział Włodzimierz Krzywicki. Natomiast Bogusława Marcinkowska z Prokuratury Okręgowej w Krakowie dodała, że w postępowaniu badany jest też wątek korupcyjny. Paweł Włodarczyk nadal zapewnia o swej niewinności. Złożył jednak rezygnację z funkcji prezesa PZN. Włodarczyk nie jest jedyną osobą odpowiedzialną za sytuację w związku. Nie tylko on podpisywał umowy oddające pośrednikom prawa do najcenniejszego polskiego sportowca. Kontynuując nasze śledztwo dotarliśmy do bulwersujących dokumentów wskazujących, że związek każdego roku tracił blisko milion euro rocznie. Tracił je na umowach z Edim Federerem. Przeczytaj także:Stracić na MałyszuSport tylko dla działaczy?100 tysięcy za meczZrujnowane oblicze polskiego sportuPożegnanie z medalemSzkoda tak kończyć karieręStart w mistrzostwach na własne ryzyko

podziel się:

Pozostałe wiadomości