„Wychudzony, mało kontaktowy”
Biologiczni rodzice Kacpra nie radzili sobie z wychowaniem syna, pili alkohol. Dziecko zostało skierowane do rodziny zastępczej. Po zaledwie pięciu tygodniach, posiniaczony chłopiec trafił do szpitala.
- Widoczne były liczne siniaki na twarzy i główce dziecka. Nie wyglądały jak siniaki, które dzieci mogą mieć po zabawie. Jego reakcje i zachowanie odbiegały od normy - opowiada pielęgniarka z Centrum Zdrowia Dziecka w Sosnowcu.
Według relacji jego opiekunów, chłopczyk miał się zachłysnąć i uderzyć głową o podłogę.
- Wtedy, kiedy został przyjęty tomografia komputerowa wykazała świeżego krwiaka, prawdopodobnie podtwardówkowego. To był bardzo poważny stan. Nasuwało się podejrzenie, że być może dziecko zostało pobite – dodaje pielęgniarka z Centrum Zdrowia Dziecka w Sosnowcu.
Dziadek chłopca potwierdził spostrzeżenia pielęgniarki.
- Był bardzo wychudzony, praktycznie nieprzytomny, to był wrak dziecka. Nie umiał się poruszać, nie było z nim kontaktu.
Ogólny stan chłopca oraz liczne siniaki na jego ciele zaniepokoiły lekarzy, którzy powiadomili prokuraturę.
- Wszczęte zostało postępowanie. Obrażenia dziecka miały wieloraki charakter. Były to zarówno drobne obrażenia ciała, jak i takie o charakterze neurologicznym – wylicza Magdalena Ziobro z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe.
Rodzina K.
Mimo prób nie mogliśmy się skontaktować z państwem K., z rodziną zastępczą u której przebywało dziecko. Poszliśmy wiec do placówki nadzorującej, czyli do miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Tam, oficjalnie nagraliśmy dwa wywiady, jednak tuż przed emisją materiału, rzecznik prasowy zmienił zdanie i odmówił pokazywania swojego wizerunku. Na nasze pytanie, dlaczego to dziecko trafiło do szpitala, odpowiedział, że dzieci czasem ulegają wypadkom, a z rodziną zastępczą nie było żadnych problemów. MOPS ma o niej bardzo dobre zdanie.
Okazuje się, że w rodzinie K. przebywało więcej dzieci. Dwumiesięczna Vanessa zmarła półtora roku temu. Śledczym nie udało się ustalić przyczyny śmierci. Postępowanie prokuratorskie umorzono, a ciało skremowano. W czasie, gdy próbowaliśmy rozwikłać zagadkę jej śmierci, zgłosiła się do nas pani Anna. Jej córka przez dwa lata przebywała u państwa K.
- Za każdym razem, gdy córka przychodziła na spotkania była apatyczna, ospała, wycofana. Na nadgarstkach oraz w okolicy szyi i uszu miała rany. To wyglądało jak otarcia od wiązania. Po spotkaniach dzwoniłam do fundacji. Zasugerowano mi, żeby tego nie ruszać, bo to może utrudnić powrót dziecka do mnie – opowiada pani Anna.
Córka pani Anny to trzecie dziecko, po Kacperku i Vanessie, które, według naszej wiedzy, mogło być w tej rodzinie źle traktowane.
Informacje o tym, że w rodzinie zastępczej potencjalnie krzywdzono nie jedno, a trójkę dzieci przekazaliśmy do MOPS-u.
Szokujące ustalenia
Z kolei prokuratura ustaliła, że nie troje, a dziewięcioro dzieci w tej rodzinie mogło być krzywdzonych. Do takich ustaleń doszli prokuratorzy, którzy postawili zarzut znęcania się psychicznego i fizycznego nad dziećmi Magdalenie K., matce zastępczej.
- Są to przestępstwa dotyczące znęcania się nad dziećmi oraz spowodowania nieumyślnego uszkodzenia ciała jednego z dzieci. Prokurator zdecydował o zatrzymaniu podejrzanej – wyjaśnia Marcin Stolpa z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe.
Rzecznik prasowy MOPS nie wiedział o zarzutach. Podczas kolejnej naszej wizyty powoływał się na pozytywne opinie rodzin biologicznych na temat rodziny K.
- Córka dostała taką propozycję, że jeśli napisze takie podziękowanie to będzie ładnie wyglądało. Napisała to, czego pewnie dziś żałuje. Zrobiła to sama, ale za namową MOPS-u – wyjaśnia dziadek Kacpra.
Chłopiec długo dochodził do siebie. Z relacji pielęgniarek wynika, że pobyt w rodzinie zastępczej odcisnął na nim nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne piętno.
- Będąc w szpitalu Kacperek długo się nie uśmiechał. Bardzo długo był apatyczny, nie było w nim radości, uśmiechu, tak jak w dzieciach w tym wieku. Pod koniec pobytu w szpitalu był znów fajnym chłopcem – opowiada pracująca z chłopcem pielęgniarka.
Prokuratura nie wyklucza postawienia dodatkowych zarzutów, również kolejnym osobom. Na razie śledczy czekają na opinie biegłych. Kacperek rozwija się prawidłowo, i jest szczęśliwy w innej rodzinie zastępczej. Na prostą wychodzą również jego biologiczni rodzice, którzy chcą odzyskać dziecko.