Na podkrakowskim ośmiokilometrowym odcinku „Zakopianki” są tylko dwa bezkolizyjne przejścia dla pieszych. Wiele osób nie może jednak z nich korzystać ponieważ nie wybudowano do nich dojścia. Aby załatwić sprawy w urzędzie czy odwiedzić znajomych mieszkających po drugiej stronie ruchliwej drogi ekspresowej, muszą więc korzystać z tradycyjnych „pasów”. Na żadnym z nich nie ma świateł. Wśród nich jest przejście, przez które przechodzą dzieci idące do podstawówki. – To codzienne narażanie życia. Kierowcy nie chcą przepuszczać pieszych. Trzeba ryzykować – mówi Ryszarda Wnęk, przeprowadzająca dzieci przez pasy. Odpowiadająca za utrzymanie drogi Główna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wyjaśnia, że w centralnym rankingu gminne przejścia dla pieszych nie są uznane za szczególnie niebezpieczne. Stworzona przez GDDKiA lista obejmuje ostatnie pięć lat. – Już byliśmy na 67 miejscu. Myśleliśmy, że wybudują nam bezpieczne przejścia, jednak znowu spadliśmy na odległą pozycję. Za mało ofiar – komentuje Józefa Górnisiewicz z Mogilan, która w wypadkach na „Zakopiance” straciła już trzy osoby. Obecnie jedno z niebezpiecznych przejść znajduje się na 250 miejscu kolejności inwestycji. Inne na końcu liczącej 700 pozycji listy. Mieszkańcy gminy już kilkakrotnie blokowali prowadzącą do Zakopanego drogę. Zapowiadają kolejne protesty.