- Byli dopuszczeni zawodnicy posiadający aktualne badania lekarskie. Ważne było zgłoszenie przez klub. Tomek trenował w naszym klubie od dwóch lat. Jego przeciwnik, z informacji, które uzyskałem od trenera, był zawodnikiem początkującym. Wcześniej trenował kixboksing – mówi Przemysław Danowski, organizator zawodów Zawody taekwondo miały mieć formułę light-contaktu. Oznacza to, że ciosy nie mogą być zadawane zbyt mocno. - Tomek dostał zwykłe uderzenia. Cios był zadany w podbródek. Serią – wspomina Danowski. Tomek nie przeżył serii ciosów przeciwnika. Nie udały się próby reanimacji. Uszkodzony został kręgosłup i tętnica szyjna. Organizator broni tak zawodów, jak i swojego klubu. Kulisy imprezy ujawniają jednak sami członkowie jego szkoły. Po śmierci Tomka postanowili zrezygnować z treningów. - Tomek w ogóle nie ćwiczył. On się wszystkim opiekował, szatnią, rozliczał pieniądze. Nie był to chłopak, który trenował na co dzień. Często siedział na siłowni, ale nigdy nie widziałem go trenującego. Nie był przygotowany, więc zakończyło się tak, jak się zakończyło. Wydaje mi się, że było za mało zawodników zgłoszonych w tej wadze i po prostu zgłosili jego. Na zawodach zawsze było ostro. To była prawdziwa walka. Tomka zaatakował całkiem inny styl walki – opowiada uczeń klubu sztuk walki, Sirocco w Łodzi. Sprawę śmierci Tomka bada prokuratura. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. - Kluczowym jest określenie przyczyny zgonu. Badamy również sposób organizacji zawodów, a zwłaszcza czy organizatorzy spełnili wymogi w zakresie zapewnienia uczestnikom bezpieczeństwa. Znaczenie będzie też mieć ustalenie czy zachowanie przeciwnika mieściło się w konwencji danej dyscypliny sportowej, czy można je określić mianem zachowań sportowych – wyjaśnia Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Tragiczna walka w Łodzi poruszyła wszystkich, którzy trenują wschodnie sztuki walki. Polski związek taekwondo odcina się od zawodów, które z prawdziwym taekwondo nie miały nic wspólnego. - Ciosów rękoma na głowę w ogóle się nie zadaje. Tam widać było, że zawodnicy boksowali przede wszystkim, zadawali ciosy na głowę. Tu walka polega na kopnięciach nogami, ale zawodnicy są uczeni, żeby zadawać je na korpus, tam gdzie zakładany jest ochraniacz – uważa Jacek Skubis, prezes Polskiego Związku Taekwondo WTF.