Przez kilka dni pracy w zakładach mięsnych Constar reporterka UWAGI! była świadkiem wprowadzania do sprzedaży nieświeżej żywności. Zauważyła też wiele uchybień sanitarnych. Te fakty potwierdzili pracownicy. Jednak żadna z licznych kontroli nigdy nie stwierdziła tak ewidentnych nadużyć, które zarejestrowała nasza kamera. Kiedy do zakładu przyjechał TVN, prezes z dumą opowiadał o swoim przedsiębiorstwie. Nie wiedział, że w tym czasie pracuje u niego reporterka UWAGI! i przygląda się wszystkiemu z bliska. - Myślę, że nie starczyłoby nam czasu przewidzianego na tę audycję, gdybyśmy chcieli wymienić wszystkie organy, które nas kontrolują. Jest to sanepid i inspekcja weterynaryjna. Oprócz tego mamy szereg audytów, które przeprowadzane są przez weterynarię amerykańską, weterynarię unijną, przez przedstawicieli różnych związków handlowych – powiedział Marek Czapracki, prezes Constaru. Jak to możliwe, że żadna kontrola nie dostrzegła uchybień? - Wtedy, kiedy ma być kontrola są myte hale, żeby wszystko było czyściutkie, ładne, wysprzątane. Pojemników żadnych nie ma. Zawsze było wiadomo, kiedy jest kontrola. Gdy kontrolujący pójdą, wszystko znowu jest tak, jak było wcześniej – opowiada pracownik Constaru. Dla reporterki UWAGI! już zaledwie po kilku dniach pracy było oczywiste, że to, co dzieje się w zakładzie, wymaga natychmiastowej interwencji. O niepokojących sytuacjach, które działy się na jej oczach, opowiedziała kierownikowi. Ten nie był jednak zaskoczony. Wręcz przeciwnie. Zaproponował dziennikarce, aby zwolniła się z pracy. - Może jesteś przewrażliwiona na punkcie „śmierdzi”. To, co uważasz, że śmierdzi wcale nie jest jakimś smrodem – stwierdził kierownik.