Daria była uczennicą Liceum Katolickiego w Wieluniu. - Tak jak w każdy początek roku szkolnego była msza święta, śpiewaliśmy hymn, były życzenia – mówi Bogusław Kurzyński, dyrektor Liceum Katolickiego w Wieluniu. Na inaugurację roku szkolnego przyszedł także jej chłopak, Karol. W rękach trzymał białe róże. Chwilę ze sobą rozmawiali. Nagle Karol ugodził Darię trzykrotnie nożem i uciekł. - Wiemy, że krzyczała: pomóżcie mi. Stojąc jeszcze, napotkała wzrokiem dwie nauczycielki, które przerażone spostrzegły, jak tryska z niej krew. Osunęła się na ziemię. Był krzyk. Wołanie o pomoc. Natychmiast przybiegła pielęgniarka – opowiada dyrektor. Kiedy dziewczyna była reanimowana, chłopak zadzwonił na policję. Poinformował, że pobił swoją koleżankę. W prokuraturze zeznał, że uderzył Darię. Nie wie jednak jak to zrobił. Twierdzi, że nie miał przy sobie noża. - Mamy przesłuchanego świadka, który znał napastnika i bezpośrednio po zdarzeniu z nim rozmawiał. Nie jest w stanie określić o czym mówili. Słowa wypowiadane przez sprawcę były nielogiczne i chaotyczne. Widział natomiast w jego ręku zakrwawiony nóż, typu scyzoryk – mówi Andrzej Małolepszy z Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu. Dlaczego doszło do zabójstwa? Daria i Karol przez dwa lata byli parą. Mieszkali razem w wynajmowanym mieszkaniu. - Zazwyczaj jak ich widywaliśmy razem to wyglądali na szczęśliwych. Często przychodził po nią do szkoły. Nikt się tego nie spodziewał – twierdzą znajomi Darii. Kiedy w związku pojawiły się problemy, Daria chciała odejść. - Wiem, że doszło do tego ostatecznego zerwania i Daria nie chciała z nim rozmawiać. On był przygotowany, bo miał przy sobie jakieś narzędzie. Albo miał je przy sobie przypadkiem i go użył. Ostatni raz rozmawiałem z nim dwa tygodnie temu. Mówił, że ma ze sobą trudności, że nie potrafi sobie poradzić ze swoimi emocjami, że spotyka się z psychologiem. Nie wiedziałem wtedy, że był u psychiatry, że miał za sobą próbę samobójczą – dodaje dyrektor liceum, którego Karol był także absolwentem.