Śmieci pani Janiny

Pani Janina zaczęła gromadzić w swoim mieszkaniu odpadki i nieczystości z okolicznych śmietników. Wywózka śmieci, która miała miejsce blisko rok temu tylko na chwilę załatwiła problem. Już trzy miesiące później śmieci na nowo zaczęły pojawiać się w domu pani Janiny.

Mieszkanie pani Janiny stanowiło siedlisko chorób i było prawdziwą bombą ekologiczną. - To jest zagrożenie nie tylko dla pani Janiny, ale również dla mieszkańców, którzy przeżywają tam gehennę - mówi Jan Szydluk, adwokat MOPS-u Warszawa - Żoliborz. Wydawało się jednak, że po kolejnym uprzątnięciu śmieci jest szansa na unormowanie sytuacji, tym bardziej, że pani Janina chętniej niż zwykle zaczęła współpracować z opieką społeczną. Przyjmowała odwiedzających ją pracowników socjalnych, uczęszczała na stołówkę, a nawet korzystała z propozycji spędzania czasu poza domem - Po poprzednim reportażu nasz ośrodek dokonał wielu starań, żeby to mieszkanie przywrócić do stanu używalności - mówi Teresa Kalinowska, pracownica MOPS-u Warszawa - Żoliborz. - Miała wymienione meble, firanki, zasłony, łóżko, położone wykładziny. Podłączyliśmy jej wodę i energię. - Były zaproszenia na wyjazdy na wczasy z ośrodka, bilety do teatru, codziennie była tam opiekunka - dodaje Jan Szydluk. Niestety sielanka opiekunów i sąsiadów nie trwała zbyt długo. Po trzech miesiącach pani Janina wróciła do starych nawyków. Przestała wpuszczać do domu pracowników socjalnych i powróciła do gromadzenia śmieci. - Pani zbierała te śmieci w nocy, nie spała, tylko chodziła po mieście i zbierała - mówi Dr Joanna Meder z Instytutu Psychiatrii w Warszawie. Rano, jak przychodziła opiekunka, to załamywała ręce, bo znów całe mieszkanie było w śmieciach. - Po wywózce śmieci chwilę było dobrze, a potem już tylko coraz gorzej - mówi Jan Piech, sąsiad pani Janiny. - Dzisiaj znowu mamy tu wysypisko śmieci. - Boję się o swoje zdrowie - mówi jedna z sąsiadek. - Pełno tu karaluchów. Nie da się ich wytępić, bo źródłem jest to mieszkanie. W tej sytuacji Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej podjął kolejną próbę umieszczenia pani Janiny w domu opieki. Po raz drugi skierował sprawę do sądu o ubezwłasnowolnienie kobiety i umieszczenie jej w ośrodku. Na drodze znów jednak stanęli biegli psychiatrzy. Według nich nie ma podstaw do działań niezgodnych z wolą pani Janiny. - Ta pani nie jest chora psychicznie - mówi Wojciech Małek z Sądu Okręgowego w Warszawie. - Biegli stwierdzają, że to zaburzenie zachowania funkcjonowania tej pani, a nie choroba psychiczna. Stanowiskiem biegłych zdumiona jest zastępca dyrektora Instytutu Psychiatrii w Warszawie, która z niezawisłą opinią biegłych nie może jednak podjąć skutecznej polemiki. - W domu spacerują po niej insekty, więc to nie jest w porządku - mówi Joanna Meder. - Panią Janinę należy skierować obserwację, by stwierdzić czy ma ona zaburzenia, jakie to zaburzenia i jak należy je leczyć. - Sąsiedzi tej pani są narażeni na różne choroby, np. na wirusowe zapalenie wątroby, na salmonellę - mówi Dariusz Ruda, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Warszawie. - Narażeni też są na infekcje paciorkowcowe i gronkowcowe. Kontrola Sanepidu wykazała, że zagrożone jest życie i zdrowie pani Janiny i jej sąsiadów. Inspektorzy nakazali, więc spółdzielni przeprowadzenie natychmiastowego oczyszczenia mieszkania Ponieważ pani Janina nie wpuszcza nikogo do mieszkania, pojawili się u niej policjanci w towarzystwie pracowników Sanepidu, by dokonać wywózki nieczystości. - Wywozimy śmieci już ponad szósty lub siódmy - mówi Stanisław Ławniczak, prezes zarządu Pierwszej Nauczycielskiej Spółdzielni Mieszkaniowo Budowlanej w Warszawie. - Nie widzę możliwości rozwiązania tego problemu. Jak patrzę na to wszystko z perspektywy czasu to jestem już prawie przekonany, że dopóki pani Janina będzie żyła to nikt nie rozwiąże tego problemu. Wszystko wskazuje na to, że obecne sprzątanie jest tylko doraźnym rozwiązaniem i nie zakończy sprawy. Zwłaszcza, że ani spółdzielnia, ani sanepid, ani pomoc społeczna, ani nawet sąd nie są w stanie rozwiązać problemu zbieractwa pani Janiny. Ostatnią deską ratunku dla udręczonych sąsiadów pani Janiny i wszystkich instytucji niepotrafiących sobie skutecznie poradzić z jej manią zbieractwa, było skierowanie sprawy do prokuratury. Oznacza to, że pani Janina najprawdopodobniej odpowie za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia ludzi poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego. Na temat pani Janiny czytaj również:Na skraju człowieczeństwaKłopoty ze spółdzielnią„Byłam damą, jestem nędzarką”Dramat pani Janiny i jej sąsiadów ---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości