Skatował go niebezpieczny przestępca, źle zbadał go lekarz

TVN UWAGA! 3626402
TVN UWAGA! 138825
24-letni Daniel został skatowany kijem bejsbolowym przez młodego bandytę. Walczy o życie. Choć sprawca był już wcześniej wiele razy karany, kurator był dotąd wobec niego pobłażliwy. Choć Daniel trafił na pogotowie z urazem głowy, lekarz nie skierował go na badania.

Daniel mieszka w Żaganiu, pracował w zakładzie fryzjerskim. Kilka dni temu umówił się tam z matką, miał jej ufarbować włosy. Po drodze, na skwerze spotkał znajomego, Piotra Ś. Ten po krótkiej wymianie zdań uderzył Daniela w tył głowy kijem bejsbolowym. W biały dzień, w centrum miasta, w widocznym zewsząd miejscu Piotr Ś. przez kilka minut katował Daniela, a potem spokojnie odszedł. Danielowi udało się dotrzeć do zakładu fryzjerskiego. - Przeglądałam w środku kolory farb do włosów, Daniel wszedł – mówi Bożena Turza, matka Daniela. – Zobaczyłam, że jest brudny, że krew mu leci z głowy. Powiedziałam – ktoś cię pobił… Daniel jest w śpiączce. Lekarze określają jego stan jako ciężki, ale stabilny, z rokowaniami czekają na wybudzenie ze śpiączki. Jego oprawca przebywa w areszcie i tam czeka na wyrok, jak się okazuje nie pierwszy. Piotr Ś. ma niezwykle bujną przeszłość kryminalną. Karany był za włamanie, kradzież, znęcanie się nad psem i pobicie policjanta. Wszystkie wyroki były w zawieszeniu, a sprawca przebywał pod dozorem kuratora. - Skazany za każdym razem obiecywał poprawę i kurator wstrzymywał się z wnioskiem o odwieszenie wyroku – mówi Ryszard Rólka, rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze. – Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Powodem pobicia Daniela jest 19-letnia Natalia, z którą łączyła go jedynie koleżeńska i sporadyczna relacja. Ostatni raz widzieli się dwa miesiące temu. Natalia jest byłą dziewczyną i matką dziecka sprawcy, Piotra Ś. - Bywało, że bił matkę, i mnie bił – mówi Natalia Głuch, była dziewczyna Piotra Ś. – Kurator z nim próbowała rozmawiać, ale mówiła, że nie może się z nim dogadać, on olewał ją. Daniel kilkanaście minut po pobiciu poszedł na pogotowie. Lekarz opatrzył mu rany na głowie. Daniel powiedział mu, że został pobity kijem. Mimo to lekarz nie skierował go na dodatkowe badania, nie zlecił nawet prześwietlenia rentgenowskiego. - Nie mówił, jaki to kij – mówi lek. med. Krzysztof Janowski ze 105. Szpitala Wojskowego w Żarach, filia w Żaganiu. – Nie dopytywałem się. To moje przeoczenie. Fatalnie się z tym czuję. Pogotowie ratunkowe w Żaganiu podlega Szpitalowi Wojskowemu w Żarach. Szpital posiada wszystkie potrzebne do diagnostyki sprzęty, dysponuje pogotowiem lotniczym, a badania wykonuje przez całą dobę. Można tam także oczywiście zrobić tomografię mózgu, co też zostało wykonane, ale już dwie godziny później. Rodzice Daniela są zrozpaczeni. Mają żal do lekarza, bo gdyby wcześniej skierował ich syna na badania, to ich zdaniem jego stan mógłby teraz być lepszy. Mają żal do prokuratury, że Piotr Ś. dostał tylko zarzut ciężkiego uszkodzenia ciała, bo uważają, że sprawca szedł na miejsce z zamiarem zabicia ich syna. Prokuratura nie wyklucza zmiany zarzutu Piotrowi Ś. na ostrzejszy, czyli na usiłowanie zabójstwa. Póki co, grozi mu kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności, tak samo jak jego koledze, 20-letniemu Mateuszowi K., który umówił się na spotkanie z Danielem, tylko po to, aby wystawić go na ciężkie pobicie. Przebywa teraz na wolności, a prokuratura postawiła mu zarzut pomocnictwa w pobiciu. O losie lekarza z pogotowia, który źle zdiagnozował Daniela zadecyduje dyrekcja szpitala. Do tego czasu będzie pracował pod nadzorem innego lekarza.

podziel się:

Pozostałe wiadomości