Pani Maria mieszka samotnie na 5. piętrze jednego z wieżowców w Olsztynie. Jest schorowana utrzymuje się z emerytury. Od 2012 roku notorycznie zalewa ją sąsiad z góry.
- Obudziłam się o godz. 4:30. Woda lała mi się na twarz. Zerwałam się. Kołdra była mokra. W jednym pokoju zebrałam siedem wiader wody, w drugim cztery. Byłam u sąsiada z góry, ale nie wpuszcza mnie – mówi Maria Kosińska i zaznacza: Co wieczór patrzę na ścianę, czy nie zalewa mnie, czy nie podpala, bo się odgrażał, że całą chałupę puści z dymem. Wstaję i dziękuję Bogu, że jeszcze żyję.
Problemy z sąsiadem mają też inni mieszkańcy bloku.
- Jest agresywny. Po nocach dzwoni domofonem, żeby otwierać drzwi, bywa, że całą noc hałasuje, wali, odkręca wodę – mówi jeden z mieszkańców.
- Dwa, trzy miesiące temu wzniecił pożar. Nie powinien sam tu przebywać, zginiemy przez niego, ktoś powinien się nim zaopiekować – mówi inny sąsiad.
Z relacji pani Marii wynika, że uciążliwy sąsiad zrobił ognisko na balkonie.
- Bałam się, bo iskry mogły pójść do mnie – mówi kobieta.
Szpital - dom
Zbigniew G. nie pracuje, rzadko wychodzi z mieszkania i nie utrzymuje kontaktów z rodziną. Nikogo też nie wpuszcza do domu, także policji, która tylko w ostatnich miesiącach interweniowała u niego pięciokrotnie. Za każdym razem mężczyzna był odwożony do szpitala psychiatrycznego.
Wraz z powrotem Zbigniewa G. do domu wraca zagrożenie.
- Byłam w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, w spółdzielni, ale usłyszałam odpowiedź, że przez dziurkę od klucza nie wejdą do niego – denerwuje się pani Maria.
Okazało się, że ostatnie zalanie pani Marii nastąpiło na skutek zniszczenia urządzeń sanitarnych. Spółdzielnia odcięła media Zbigniewowi G. A on sam znów trafił do szpitala psychiatrycznego.
- Osoba mieszkająca w tym lokalu niefrasobliwie używała urządzeń sanitarnych. Mieszkanie jest zabezpieczone, urządzenia są zabezpieczone. Teraz nie ma zagrożenia dla tej pani – zapewnia Wiesława Tańska, kierownik administracyjna spółdzielni mieszkaniowej „Pojezierze” w Olsztynie.
Co spółdzielnia robiła w tej sprawie wcześniej?
- Sprawdzaliśmy stan techniczny mieszkania, na ile wszystko jest w należytym stanie i kontaktowaliśmy się z instytucjami do tego powołanymi, głównie z MOPS – mówi Tańska.
MOPS
Do czasu, kiedy Zbigniew G. nie zaczął zalewać mieszkania pani Marii i uprzykrzać życia sąsiadom, przez prawie 10 lat przebywał w środowiskowym domu pomocy społecznej. Jest pod nadzorem olsztyńskiego MOPS-u.
- Dotychczas choroba nie eskalowała, tak mocno i nie zagrażała, w tak dużym stopniu, jak to się dzieje w tym roku – twierdzi Katarzyna Pasławska, zastępca dyrektora MOPS w Olsztynie i dodaje: Zdecydowaliśmy się na złożenie wniosku o umieszczenie tego pana w domu pomocy bez jego zgody. Czekamy na decyzję sądu w tej sprawie.
Agnieszka Żegarska, rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie przyznaje, że Zbigniew G. nie może funkcjonować samodzielnie.
- Jest osobą samotną, nie ma osoby bliskiej. On sam takiego wniosku nie zgłosił, w związku z tym pracownicy MOPS podjęli takie działania, które są możliwe w świetle szczególnych ustaw. To nie jest kwestia ubezwłasnowolnienia. To jest kwestia zabrania pana z miejsca zamieszkania i umieszczenia w domu pomocy społecznej.
Teraz pani Maria musi wyremontować mieszkanie. Za poprzednie zalanie mieszkania pani Maria dostała zaledwie 350 złotych odszkodowania. Starczyło na farbę, pomalować musiała sama.