Chociaż Józef C. został pobity na śmierć, mieszkańcy wsi zgodnie twierdzili, że to nie był samosąd. Chcieli powstrzymać mężczyznę, bo straszył śmiercią jedną z kobiet. - Mówił, że obetnie mi głowę. Najpierw ręce, później nogi a na końcu głowę. Dlatego, bo powiadomiłam policję, że pobił moją matkę – opowiada Jadwiga Rybak, córka konkubiny Józefa C. Siedmiu mężczyzn, którzy zamordowali recydywistę, od miesiąca pod zarzutem zabójstwa przebywa w areszcie. Mieszkańcy wsi uważają, że to niesprawiedliwe. Twierdzą, że za to, co się stało powinna odpowiedzieć policja, która nie przyjechała do wsi na czas. Rodziny osadzonych zostały bez środków do życia. Kobiety muszą radzić sobie teraz jak potrafią. - Muszę jeździć sama ciągnikiem. Dobrze, że umiem. Bez męża jestem jak bez ręki, bo on tym wszystkim się zajmuje. Nie mogę zrozumieć, dlaczego policja go trzyma. Czym oni zawinili. Owszem, stała się tragedia, ale nie z naszej winy. My tego nie chcieliśmy. Była proszona o pomoc policja, ale nas olała – mówi Elżbieta Kutarba. ---obrazek _i/samokob2.JPG|prawo|- Byliśmy młodym małżeństwem - mówi--- - Byliśmy młodym małżeństwem. Dorabialiśmy się. Teraz wszystko spadło na moją głowę z tym, że dla mnie nie ma pracy – twierdzi Marlena Winek. Kobiety liczą, że ich mężowie wrócą do domu. Powstał nawet komitet społeczny, który pomaga zbierać pieniądze na adwokata. Pomaga też żonom aresztowanych finansowo. Ciało Józefa C. przez miesiąc leżało w kostnicy. Pochowano go dopiero teraz, z dala od rodzinnej wsi. Na pogrzeb przyszła tylko jego siostra.