Kilka dni temu 31-letnia Agnieszka D., urzędniczka Departamentu Transportu Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie popełniła samobójstwo, rzucając się z okna siódmego piętra gmachu urzędu. W Departamencie Transportu zajmowała się wydawaniem zezwoleń dla prywatnych przewoźników. Osierociła trzyletnie dziecko. Zdaniem świadków, w dniu kiedy doszło do tragedii, dwukrotnie składała wypowiedzenie z pracy, była roztrzęsiona i płakała. - Powiedziała o problemach w pracy – mówi Konrad Rękas, znajomy Agnieszki D. – Że czuje się prześladowana przez pracodawców. Płakała, skarżyła się, że w ciągu ostatnich minut przełożeni wydali jej polecenie sporządzenia dokumentów, sankcjonujących nieprawdę. Znajomi Agnieszki D. twierdzą, że znalazła się w centrum walki pomiędzy przewoźnikami, była zmuszana do przemilczania nieprawidłowości związanych z wydawaniem zezwoleń. - Po ostatniej sesji Sejmiku zaczęły się tam dziać mocne rzeczy – mówi znajomy Agnieszki D. – Ona powiedziała, że ktoś jej na biurko podrzucił jakieś papiery: ”Podrzucili mi i zwalają winę na mnie. Chcą, żebym na coś się zgodziła, a ja się na to nie zgodzę. Nie chcę nikogo skrzywdzić, ale za nikogo nie będę głowy nadstawiać”. Mówiła, że jest gra o grube pieniądze. Przełożony Agnieszki D. Leszek Goławski odrzuca związek jej samobójstwa z sytuacją w pracy. Mówi, że nigdy nie dotarły do niego sygnały, że w departamencie mają miejsce jakieś nieprawidłowości. - Pan chyba żartuje – kwituje pytanie reportera UWAGI! o sugestie na temat fałszowania dokumentów. Marszałek województwa lubelskiego także twierdzi, że nie ma zastrzeżeń do pracy Departamentu Transportu. Powołuje się na kontrole Inspekcji Transportu Samochodowego i Najwyższej Izby Kontroli, które wykazały, że departament działa prawidłowo. Jednak dokument pokontrolny NIK, do którego dotarł reporter UWAGI!, choć istotnie zawiera pozytywną ocenę ogólną, to mówi też, że dopatrzono się szeregu nieprawidłowości w działaniu Departamentu Transportu. Nieprawidłowości dotyczą między innymi wydawania zezwoleń prywatnym przewoźnikom. Tym właśnie zajmowała się Agnieszka D. - Według informacji od kierownika bezpośrednio nadzorującego tę sprawę, nadzorem w zakresie dokumentacji od kilku miesięcy zajmowała się inna osoba, nie Agnieszka D. – mówi Edward Wojtas, marszałek województwa lubelskiego. – Ale są inne rzeczy, którymi warto się zainteresować – działalność firm, które próbują ”wyciąć” z rynku konkurencję. Na przykład Contbus, w którego interesie próbowali podejmować działania ci, którzy teraz tak głośno krzyczą. Marszałek ma na myśli osoby, które mówią o związku śmierci Agnieszki D. z domniemanymi naciskami na nią w pracy, takimi jak Konrad Rękas. Tymczasem szef Contbusa sugeruje, że uwagę należałoby zwrócić nie na jego firmę, ale na firmę N. z Tomaszowa Lubelskiego, która traktowana jest w sposób szczególny przez marszałka. - To jedyny przewoźnik w skali kraju, który wprowadził do wykazu pojazdów pięć samochodów osobowych – mówi Stanisław Olszak, właściciel Contbusa. – Pojazdy, które nie spełniają nawet wymogów, by być taksówką, obsługują linię Tomaszów Lubelski – Warszawa. Lubelska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci Agnieszki D. Już dzień po samobójstwie urzędniczki, po przesłuchaniu pierwszych świadków, prokuratura określiła kierunek, w jakim będzie zmierzać śledztwo. - Wstępna kwalifikacja została przyjęta w związku z artykułem 207, paragraf 3 kodeksu karnego, który mówi o znęcaniu się fizycznym i psychicznym – mówi Urszula Komor z Prokuratury Rejonowej Lublin – Północ. – Chodzi o pozostawanie przez pokrzywdzoną w stałym i nieprzemijającym stosunku zależności między nią i pracodawcą. Paragraf 3 mówi o targnięciu się w związku z tym na życie. Takie przestępstwo jest zagrożone karą od dwóch do 12 lat więzienia.