Samobójstwo maturzystki

18-letnia Joasia kilka dni przed maturą rzuciła się z okna na dziewiątym piętrze wieżowca. Nie dała rady problemom, jakie postawiło przed nią życie – problemom, które mogłyby przerosnąć nawet dorosłego człowieka.

Asia rzuciła się z balustrady balkonu w mieszkaniu koleżanki. Przyszła ją odwiedzić. Skoczyła wtedy, gdy koleżanka poszła do kuchni zaparzyć herbatę. Zginęła na miejscu. Miała właśnie zdawać maturę. W szkole nie miała problemów, była lubiana. Cicha, skromna – tak zapamiętali ją sąsiedzi. Ale dodają też – widać było, że jest zmęczona, smutna, zrezygnowana. Asia mieszkała z matką i młodszą, niepełnosprawną, głuchoniemą siostrą Justyną. Ojciec w 2001 r. wyprowadził się od nich, pięć lat później zmarł. Kilka miesięcy później matka po silnym krwotoku trafiła do szpitala. Do domu już nie wróciła – sparaliżowana przebywa teraz w zakładzie opiekuńczo – wychowawczym. Opiekę prawną nad obiema dziewczynkami przejął ich wujek. Joasia dłuższy czas mieszkała u niego, Justyna dojeżdżała tam w weekendy z ośrodka w Raciborzu, w którym przebywa w ciągu tygodnia. W związku z chorobą matki, z chwilą ukończenia przez Joasię 18 lat całe zadłużenie w spółdzielni mieszkaniowej – 67 tysięcy złotych – miało przejść na nią. Wujek postarał się o lokal socjalny dla Joasi, który miał być dla niej zabezpieczeniem na przyszłość. Pomógł go wyremontować i urządzić. Wydawało się, że Joasia powoli układa sobie życie. Złożyła wniosek o uczynienie jej rodziną zastępczą dla młodszej siostry. Dzięki temu dziewczęta mogłyby otrzymać od miasta dodatkową pomoc. Wniosek został pozytywnie rozpatrzony przez sąd. Kilka dni po przeprowadzce do nowego mieszkania, Joasia poszła do koleżanki. Nauczyciele szkolni Joasi, pracownicy socjalni, którzy zajmowali się jej rodziną mówią, że nie zauważyli niczego, co mogłoby wskazywać, że mimo tak ciężkiej życiowej sytuacji popełni samobójstwo. Tym bardziej, że w ostatnim czasie życie dziewczyny zaczęło się powoli polepszać. I właśnie wtedy nie dała rady. - Nie ma winowajców – mówi Anna Kołodziejczyk, zastępczyni dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zawierciu. – Winowajcą jest los, samotność, tęsknota za rodzicami.

podziel się:

Pozostałe wiadomości