- Publiczność współtworzy program. I ja jestem od tego, żeby program z udziałem publiczności powstał - dodaje Barbara Gosztyła, animatorka publiczności. - Staram się doprowadzić do takiej sytuacji, aby publiczność sama się bawiła. Mogę podciągnąć jedynie ich reakcje w sensie głośności. Natomiast wykorzystuję ich naturalne reakcje. Jestem daleki od tego, żeby manipulować widownią - przyznaje Tomasz Schimscheiner, aktor i animator publiczności. - Moim zadaniem jest rozkręcić tu porządną imprezę, przełamać barierę lęku, wstydu – mówi Robert Jarek „Mykee”, konferansjer, animator, tancerz. W Polsce nie ma żadnej szkoły kształcącej rozgrzewaczy tłumu. Sami opracowali własne metody pracy z widownią. Poligonem doświadczeń jest praca z ludźmi, podczas realizacji programów. Animator jest w stałym kontakcie z realizatorem. Chodzi o to, aby publiczność dobrze wypadła w telewizji. Rozgrzewacze dwoją się i troją, by zarazić widzów energią. Stopniowo rozgrzewają publiczność, przełamują bariery nieśmiałości. - Mam mikrofon, więc mam przewagę. Jestem tu po to, żeby powiedzieć ludziom, że powinni się dobrze bawić. A jak nie działa „powinni”, to wtedy „mają” się dobrze bawić – śmieje się Barbara Gosztyła, animatorka publiczności.