- Zabrali kasę z pieniędzmi, papierosy, wybili i uszkodzili drzwi antywłamaniowe – mówi Kazimierz Czerwiński właściciel sklepu. – Straty szacuję na około 6 tys. zł. Ciężko muszę na to pracować i dla mnie, to duże pieniądze. Nastolatkami przebywającymi w Polsce na resocjalizacji opiekuje się ośrodek o nazwie Dziecięcy Projekt Stankuny. Gdy trzy miesiące temu jeden z nich zgwałcił staruszkę właściciele ośrodka zapewniali nas, że projekt przynosi pozytywne efekty w resocjalizacji. Podobnie o projekcie mówił jeden z jego uczestników. - Jestem spokojny, uczę się, w tym roku skończę szkołę, zawodówkę – mówił jeszcze niedawno Denis. – Źle robiliśmy w Niemczech, już teraz to wiem. Rozrabiałem tam wiele. Teraz idę swoją drogą, chcę ustawić swoją przyszłość. To właśnie Denisa policja zatrzymała po włamaniu do sklepu. Nastolatek z Niemiec, na co dzień mieszka u jednej z rodzin w Wiżajnach. Chcieliśmy porozmawiać z nimi o tym, jak oceniają postępy w resocjalizacji swojego podopiecznego. - Ma prawo wyjść na osiemnastkę do kolegi – tłumaczy obecna opiekunka Denisa. – A za krzywdy, które zrobił, odpowie. On u nas zresztą tylko mieszka, ja go nie wychowuję. Gdy na jaw wychodziły kolejne fakty związane podopiecznymi Dziecięcego Projektu Stankuny – także właściciele ośrodka chcieli z nami rozmawiać o postępach w resocjalizacji młodzieży z Niemiec. Gdy ujawniliśmy, że właściciele Dziecięcego Projektu Stankuny sprowadzają do Polski młodzież, która w Niemczech miała problemy z prawem – działalnością ośrodka zainteresowała się prokuratura. Także obecne lokalne władze sprawdzają, czy pozwolenie na działalność ośrodka zostało wydane zgodnie z prawem. - W tym pozwoleniu nie ma mowy o działalności gospodarczej, że będzie tu trudna młodzież – tłumaczy Józef Laskowski, wójt Gminy Wiżajny. – Nikt wójtów o tym nie informował. Rozważam, żeby nie przedłużać im pobytu. Czytaj również:Dwa tysiące za Niemca Za karę do PolskiKto nakazał milczenie w sprawie resocjalizacji Niemców?