Ponad rok temu nasi reporterzy wpadli na trop psychiatry, który za łapówki wystawiał pacjentom lewe zwolnienia i opinie dla sądu. Nasza prowokacja udowodniła, że dr Henryk W., który przez trzydzieści lat był także biegłym sądowym, jest skorumpowany. Dwóch reporterów z ukrytymi kamerami – jeden podawał się za biznesmena, który został zatrzymany za jazdę po pijanemu, drugi za narkomana, któremu policja depcze po piętach – bez problemu, już podczas pierwszej wizyty dostało zaświadczenia o zaburzeniach psychicznych. Lekarz wziął od każdego po kilkaset złotych. Nagrania pokazaliśmy policji. Dziennikarz UWAGI! wybrał się do Henryka W. jeszcze raz. Policja w tym czasie czekała na moment wręczenia łapówki. Przyłapany na gorącym uczynku lekarz został aresztowany. Po dwóch tygodniach wyszedł z aresztu, ale do pracy w szpitalu już nie wrócił. Kilka dni temu do sądu trafił akt oskarżenia: Henryk W. odpowie za przyjęcie 1 200 zł łapówki od naszych dziennikarzy. Grozi mu za to kara do 10 lat więzienia. Tymczasem, jak wynikało z policyjnego śledztwa, w sprawie pojawiły się też wątki fikcyjnych opinii dla poborowych i osób starających się o renty. Co więcej, dr W. wystawiał też zaświadczenia dla osób podejrzanych o przestępstwa: m.in. dla skorumpowanego policjanta z Chrzanowa. Dlaczego prokuratura nie poszła tym tropem? - Weryfikacja spraw nie dała podstaw do rozszerzenia zarzutów wobec Henryka W. – tłumaczy lakonicznie Mirosława Kalinowska – Zajdak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie. – Szczególnie, gdy chodzi o przyjmowanie korzyści majątkowych bądź poświadczenie nieprawdy. Prokuratura tłumaczy, że bardzo trudno zweryfikować opinię biegłego psychiatry, którą wydał w przeszłości: stan zdrowia pacjenta mógł się w międzyczasie zmienić – kiedyś cierpiący na zaburzenia nerwowe, dziś jest zdrowy. Jak wykazać, że biegły wydał kiedyś fałszywą opinię? Jednak niektóre osoby, które przyznały się dziennikarzowi UWAGI!, że dawały łapówki dr. Henrykowi W. mówią, że wystarczyła jedna wizyta. Podobnie było w przypadku prowokacji dziennikarzy UWAGI! To budzi wątpliwości dr Stanisława Teleśnickiego, psychiatry sądowego: jedna wizyta to za mało, by ocenić stan zdrowia pacjenta – wystawienie zaświadczenia za pierwszym razem może budzić wątpliwości. Podczas śledztwa jednak żaden z kilkudziesięciu świadków, także ci, którzy opowiadali o tym dziennikarzom, nie przyznał się do korumpowania psychiatry. Dr Henryk W. zaprzecza, że przyjmował jakiekolwiek łapówki. Nadal utrzymuje, że pieniądze, które znalazła u niego policja, zostawił na biurku dziennikarz UWAGI! Przeczytaj także:Psychiatra i policjanciDepresja tylko na papierzeLekarz odwołał się od łapówki