Przywiązali go do samochodu

Dwójka bandytów terroryzowała wieś na Śląsku. Na oczach wystraszonych mieszkańców znęcali się nad ludźmi. W końcu porwali 16-latka.

Kilka dni temu 16-letni Norbert stał na przystanku autobusowym w rodzinnej wsi Sławniów na Śląsku. Rozmawiał z kolegą. Nagle przy przystanku zatrzymał się samochód. Kolega Norberta wepchnął go do środka. W samochodzie było dwóch młodych mężczyzn. Wywieźli chłopaka w pole. - Pytali mnie czy wiem, co się dzieje z człowiekiem, jak się go wrzuci do wapna. Nóż przyłożyli mi do gardła, pistolet do głowy – opowiada Norbert. – Owinęli mi ręce smyczą i przywiązali do samochodu. Jechali coraz szybciej pod górę. Ja biegłem pięć metrów z tyłu. Przewróciłem się, smycz pękła. Chciałem uciec, ale pomyślałem, że będą strzelać. Porywacze chcieli pieniędzy. Norbert ich nie miał, więc zawieźli go do domu. Dali chłopakowi 10 minut na przyniesienie pierwszej raty haraczu – 750 złotych. Ojciec Norberta, gdy dowiedział się, co się stało, bez lęku ruszył w kierunku samochodu. - Wyciągnąłem tego, co siedział za kierownicą – mówi Wojciech Gajewski, ojciec porwanego Norberta. – Zaprowadziłem do domu, kazałem leżeć, powiedziałem: Jak się ruszysz, może być koniec! Młodszy z porywaczy zdołał uciec, ale jeszcze tego samego dnia znalazł się w rękach policji. Złapano też trzeciego, który wcześniej wysiadł z samochodu. Porywacze to 14-letni kolega Norberta i dwóch 24-letnich bandytów. Grzegorz Ś. i Krystian S. są znani w okolicy z jak najgorszej strony. Chociaż napastnicy są w areszcie, mieszkańcy wsi boją się o nich mówić. - To śliska sprawa, nie będziemy nic mówić, chcemy żyć – mówią ludzie na rynku w Sławniowie. Jedna z mieszkanek wsi odważyła się jednak opowiedzieć o tym, czego bandyci dopuszczali się wcześniej. - Rok temu chyba była akcja pod ”Piotrem”, chłopaka utłukli, na dzwonnicy za nogę powiesili i lali pasem – mówi kobieta. – Jak się pasek urwał, chłopak spadł i uciekł, to go gonili samochodem i potem znów go lali. Tak go utłukli, że miesiąc leżał w szpitalu. Bandyci użyli pistoletu hukowego. Strzelając z niego z bliskiej odległości, można spowodować uszkodzenie ciała. Grozi im od trzech do 25 lat więzienia. Nie przyznają się do winy. Policjanci wciąż ustalają, jaki związek z porwaniem miał 14-letni Tomek G., który wepchnął kolegę do auta. On sam twierdzi, że został do tego zmuszony przez napastników.

podziel się:

Pozostałe wiadomości