Po powrocie z kilkumiesięcznego rejsu Józef Skowronek odczuwał lekkie bóle kręgosłupa. Ponieważ mężczyzna pracował jako marynarz, przed kolejnym wyjściem w morze postanowił skontrolować kręgosłup u neurologa. Okazało się, że ma dyskopatię, poważną wadę, która powinna być leczona operacyjnie. Choroba była jednak już tak zaawansowana, że lekarz - wiceordynator Oddziału Neurologii Akademii Medycznej w Gdańsku nie podjął się zabiegu. - Dla dobra pacjenta nie podjąłem się operacji, bo wiedziałem, że to mu nie pomoże, a jedynie zaszkodzi - mówi dr Piotr Zieliński, zastępca ordynatora Oddziału Neurologii Szpitala Akademii Medycznej w Gdańsku. Chory początkowo odstąpił od zamiaru poddania się operacji usunięcia dysku. Ponieważ dolegliwości nie ustępowały, po kilku miesiącach dał się jednak namówić na operację lekarzom z innego szpitala. - Dzień po operacji nastąpiła tragedia - opowiada Józef Skowronek. - Byłem sparaliżowany od pasa w dół. - Planowano operację jednego dysku, a zoperowano inny - tłumaczy dr Piotr Zieliński, zastępca ordynatora Oddziału Neurologii Szpitala Akademii Medycznej w Gdańsku. Jedyną szansą - na choćby częściowe odzyskanie sprawności ruchowej miała być więc kolejna operacja. - Po drugiej operacji sytuacja się powtórzyła. Nastąpił całkowity paraliż - dodaje zrozpaczony Skowronek. Potwierdzenie prawdziwości tych słów znaleźliśmy w dokumentacji medycznej którą udało nam się przejrzeć w sądzie. Okazuje się, że na kilka dni przed operacją lekarze zwracali uwagę tylko na ten dysk, który został usunięty podczas drugiej operacji. O konieczności operowania pierwszego dysku zupełnie nie było mowy. Słysząc takie zarzuty udaliśmy się do Kliniki, gdzie przeprowadzono feralną operację. Niestety, mimo umówionego spotkania nie udało nam się spotkać z szefem kliniki, który operował Skowronka. Lekarz unikał reportera UWAGI! - nie chciał ustosunkowywać się do przedstawionych mu zarzutów, potwierdzonych jeszcze przez ortopedę, który wykonał panu Józefowi trzecią operację. Tym razem usztywnienia kręgosłupa, który stał się niestabilny i zaczął się krzywić powodując jeszcze większy ból. - Według mojej opinii były powikłania: zrosty, które powodowały te bóle - mówi doc. Andrzej Smoczyński, zastępca ordynatora Oddziału Ortopedii w Szpitalu Wojewódzkim w Gdańsku. - Usunięcie tych dysków było niekonieczne. Po operacjach pan Józef nie może podjąć żadnej pracy z powodu bezwładu lewej nogi i coraz większego bólu kręgosłupa. Zgodnie z zaleceniami lekarza powinien jak najwięcej leżeć.