Prokurator skazany, ale nie do ruszenia

Już kilka razy wracaliśmy do sprawy prokuratora Zbigniewa T., który 10 lat temu po pijanemu śmiertelnie potrącił pieszego. Mimo wyroku, Zbigniew T. wciąż pracuje w prokuraturze i kpi sobie wymiaru sprawiedliwości. Jest do tego stopnia cyniczny, że ostatnio zażądał odszkodowania za zbyt długi proces.

Dziesięć lat temu w nocy na drodze koło Ustronia pijany kierowca potrącił młodego mężczyznę. Sprawcą okazał się nie byle kto, bo ówczesny prokurator rejonowy w Cieszynie, Zbigniew T. Ofiara wypadku, syn państwa Pawłowskich, zginął na miejscu. Na miejscu wypadku natychmiast zjawili się policjanci i prokuratorzy. Nie zadbali jednak o to, by we właściwy sposób zabezpieczyć dowody. Pozacierali najważniejsze ślady – przestawili samochód prokuratora, przesunęli ciało ofiary, a samego sprawcę wypadku przebadali alkomatem dopiero po ponad trzech godzinach. Dopiero gdy sprawą zainteresowały się media, w ciągnącym się procesie zapadł wyrok. W pierwszej instancji sąd wreszcie skazał Zbigniewa T. Strony procesu odwołały się od tego wyroku. W maju zapadł wreszcie ostateczny wyrok sądu wyższej instancji. Sąd uznał, że dwa lata w zawieszeniu to sprawiedliwy wyrok. Mimo prawomocnego wyroku, Zbigniew T. od razu wrócił do pracy w prokuraturze. Nie przeszkadzało mu nawet to, że sąd w uzasadnieniu wyroku napisał, iż dalsze zajmowanie przez niego tego stanowiska zagraża ochronie praworządności. Dotarliśmy do człowieka, który za przestępstwa gospodarcze trafił do więzienia. Tam zetknął się ze Zbigniewem T. Prokurator, który sam był oskarżony, dla więźniów okazał się bezlitosny. - Zakład karny wystąpił o przedterminowe zwolnienie, sąd też się do tego przychylił – mówi były więzień. – Ale prokurator stanowczo się nie zgodził. Jak się okazuje, Zbigniew T. zaraz po wypadku dostał tylko naganę. Ale teraz nie może już ponieść żadnej kary dyscyplinarnej. Dwa razy nie można karać za to samo. Prokurator okazał się na tyle bezczelny i cyniczny, że wystąpił przeciwko swojemu resortowi. Zażądał odszkodowania za przewlekły proces, choć to właśnie dzięki temu mógł pracować i jeździć samochodem. Na szczęście Zbigniew T. spóźnił się ze swoim wnioskiem o odszkodowanie i pieniędzy nie zobaczy. W prokuratorze obudziła się też chyba skrucha, bo niedawno poprosił o degradację do prokuratury niższego szczebla. Przeczytaj także:Skazany prokurator na straży prawaProkurator nietykalny?Prawo łagodne dla prokuratoraNiska szkodliwość jazdy po pijanemuRówniejszy wobec prawaKiedy stanie przed sądem?Wszyscy równi wobec prawa?

podziel się:

Pozostałe wiadomości