Ofiary i mordercy znali się od dziecka. Zdaniem prokuratury Daniel S., mógł pożyczyć od Marka K. i Marcina S. pieniądze na wesele. Kiedy nie potrafił zwrócić długu, postanowił zabić wierzycieli. Dziennikarze UWAGI! ustalili, że zbrodnia została zaplanowana krok po kroku. 10 października wieczorem, jeden z morderców wywabił z domów Marcina S. i Marka K. Obiecał im natychmiastowy zwrot pieniędzy. Po gotówkę mieli jechać do Wrocławia. Tam miał czekać dłużnik. W drodze zatrzymali się w barze niedaleko Oleśnicy. Morderca najprawdopodobniej dosypał do herbaty środek odurzający. Kiedy Marcin S. i Marek K. spali w samochodzie, bandyta zamiast jechać do Wrocławia, ruszył w kierunku Oleśnicy. Minął miasto i skierował auto do lasu. Tam czekali na niego pozostali przestępcy. Mieli pistolet z tłumikiem i szpadel. Wcześniej przygotowali dół, w którym zamierzali zakopać ofiary zbrodni. Marcin S. zginął pierwszy. Markowi K. udało się uciec. Ukrywał się aż do świtu. Dopiero, gdy był pewny, że prześladowcy odjechali, zdecydował się wyjść z lasu i zawiadomił policję. Po przesłuchaniu Marka K., policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania jego kolegi. Jednocześnie z poszukiwaniami Marcina S., zarządzony został pościg za bandytami. Policjanci zatrzymali ich jeszcze tego samego dnia. Mordercy sami wskazali miejsce zbrodni. Precyzyjny plan i okoliczności zbrodni zrodził jednak pytanie. Czy rzeczywiście chodziło o zwrot pieniędzy pożyczonych na wesele. Na trop naprowadzili nas rodzice Marcina S. i uratowany Marek K., który powiedział, że jeden z morderców podczas libacji ukradł im karty bankomatowe. Dziennikarzom UWAGI! udało się odkryć prawdopodobny powód zbrodni. Okazało się bowiem, że mordercy są zamieszani w gigantyczne oszustwo bankowe oraz że w tej sprawie prowadzone jest odrębne śledztwo. Zobacz także:Częstochowa - miasto bezprawiaNie ma kto sądzić bandytów