Powódź na działkach

Kilka tygodni temu mówiliśmy, że dla coraz większej liczby osób działkowe altany stają się całorocznym domem. Jedynym, jaki posiadają. Wówczas największym zmartwieniem toruńskich działkowców była bieda. Nie wiedzieli, że tuż przez świętami wielkanocnymi czeka ich kolejne dramatyczne przeżycie – powódź.

- Woda rwała tak szybko, że dzieci tylko ciuchy brały – wspomina mieszkanka ogrodów działkowych w Toruniu. - Słyszeliśmy tylko szum wody, która chce się przebijać – dodaje jej mąż. Małżeństwo nie zdążyło się spakować. Wraz z dziećmi natychmiast musieli uciekać. - Nie wyszliśmy już bramą. Nie było na to szans. Szliśmy po gruzie od tyłu budynku do sąsiadów. Skakaliśmy przez płot – opowiada mężczyzna. Podobne przeżycia miał ich sąsiad. - Zabraliśmy jedynie psa. A tak wszystko zostało w domu. Trzeba się znowu dorabiać – mówi. Mieszkańcy zalanych działek zostali ewakuowani. W wynajętych przez opiekę społeczną internatach, spali przez dwa tygodnie. Wrócili, gdy opadła woda. Pobyt na działkach zaczęli od szacowania strat. - Jest ciężko to wszystko wysuszyć. Dywany trzeba pościągać, bo są mokre. Z pralki chyba też nic nie będzie, bo najważniejsza część stała w wodzie. Ściana jest jeszcze mokra. Jak się jej dotknie, to się grzyb przykleja do ręki – mówi lokator domku działkowego. Chociaż wcześniej mieli i tak mało, woda zabrała im znaczną część dobytku. A perspektywy na własne mieszkanie wciąż są niewielkie. - Po powodzi rozmawialiśmy z dyrektorką opieki społecznej. Powiedziała, że postara nam się o przydział mieszkania. Tylko tyle. Oni wszyscy tak mówi i nic się nie dzieje – stwierdza poszkodowany przez powódź. Zobacz także:Żeby nie mieszkać pod gołym niebemMieszkanie na działce

podziel się:

Pozostałe wiadomości