Dzieci długo zwlekały zanim opowiedziały nauczycielom o tym, jak matka znęca się nad nimi. Milczenie przerwała dopiero 11-letnia Magda, najmłodsza z trójki rodzeństwa. Pokazała wychowawcom swoje siniaki. - Dziecko było spokojne, ale gdy zaczynało o tym mówić, pokazywały się łezki w oczach – dodaje dyrektor Włodzimierz Owczarek. W domu, w którym mieszkały dzieci, dochodziło często do libacji alkoholowych. Również sąsiedzi byli pijani, gdy dziennikarze UWAGI! próbowali porozmawiać na temat sytuacji rodzeństwa. - Jakbym słyszała płacz tych dzieci, to bym zareagowała jakoś na to. Ja nie mam dzieci, ale ból dziecka jest dla mnie wszystkim - mówiła nietrzeźwa kobieta. Inna dodała – Jeśli chodzi o Magdę potrafiła się przewrócić nawet pod śmietnikiem. No… wyrzucała śmieci i śmietnik się na nią wywrócił. Mieszkanie często odwiedzali policjanci. Interwencje jednak nigdy nie dotyczyły znęcania się nad rodzeństwem. - Interwencje dotyczyły kłótni między rodzicami – powiedziała Aleksandra Pajdowska z Komendy Policji w Stargardzie Szczecińskim. Funkcjonariuszy nikt nie poinformował o sytuacji rodzeństwa. Nie zrobił tego również Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który o biciu Magdy przez matkę, wiedział już od roku. Pracownica ośrodka od czterech lat odwiedzała rodzinę. Dlaczego nie zawiadomiła policji? - Weszłam w środowisko, skontrolowałam sytuację, przeprowadziłam rozmowę, byłam w kontakcie z pedagogiem szkolnym a ten z kuratorem sądu rodzinnego. Działał zespół koordynacyjny – tłumaczy się Magdalena Cyran, pracownik socjalny MOPS. Taka sytuacja nie dziwi dyrektora stargardzkiego MOPS-u. - To była wystarczająca interwencja instytucji. Bardzo się cieszę, że dzieci wreszcie zostały odseparowane od sprawcy – powiedziała Elżbieta Mielowska, dyrektor MOPS w Stargardzie Szczecińskim. Gdy wreszcie sprawa wyszła na jaw, rodzeństwo trafiło do domu dziecka. - Dziewczynka pokazała mi ślady pobicia. Są to krwiaki i siniaki na plecach. Powiedziała, że matka biła ją pasem. Nie potrafi powiedzieć, dlaczego – mówi Grażyna Klukowska, dyrektor domu dziecka. Również matka nie potrafi powiedzieć, dlaczego znęcała się nad swoimi dziećmi. Siniaki tłumaczy wypadkami przy zabawie. Przyznaje się tylko do ostatniego pobicia. - Mateusz miał wypadek w skateparku. Później najstarsza córką spadła ze schodów i zwichnęła rękę. A Magda na trzepaku miała wypadek. Ja się przyznaję, że zrobiłam to w sobotę. Puściły mi nerwy, przyznaję się do tego, ale to wcześniej, o co m nie oskarżają, to nie ja – mówi matka.