Polskie wakacje dzieci z Biesłanu

- Gdyby ludzie tylko chcieli. Dobrych ludzi jest więcej niż terrorystów. Porządni ludzie, gdyby chcieli coś z tym zrobić, to daliby radę – mówi Czermen Gusałow, uczeń szkoły w Biesłanie, który przeżył atak czeczeńskich terrorystów. Dzieci z Biesłanu spędziły w Polsce krótkie wakacje.

Do Polski na zaproszenie Caritasu przyjechało 190 dzieci, uczniów szkoły nr 1 w Biesłanie, którą 1 września ubiegłego roku zajęła grupa czeczeńskich separatystów. Wtargnęli do budynku, gdy odbywało się uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego. Przez trzy dni w upale przetrzymywali uczniów, nauczycieli i rodziców w sali gimnastycznej, bez jedzenia i bez wody. Porozwieszali ładunki wybuchowe. - Nie mam słów, żeby opisać terrorystów. Im było wszystko jedno, kogo wezmą za zakładników - dorosłych, czy dzieci. Dla nich ludzie są tylko żywymi tarczami – mówi Czermen Gusałow, uczeń szkoły w Biesłanie.---obrazek _i/bies/BIESLANU 4.jpg|prawo|Na swoich rówieśników czekali wolontariusze Caritasu--- Z terrorystami próbowano prowadzić negocjacje. Zwolnili kilkadziesiąt osób. Po trzech dniach siły specjalne przypuściły szturm. Doszło do eksplozji. W wyniku zawalenia się budynku i chaotycznej strzelaniny podczas fatalnie przeprowadzonej akcji zginęło około 330 osób, w większości dzieci. Te, które przeżyły, do dziś nie mogą otrząsnąć się z koszmaru. Znalazły się pod opieką psychologów. Ale czy można przywrócić do równowagi psychikę dziecka, które doświadczyło zagrożenia życia ze strony innego człowieka i widziało śmierć swoich rówieśników?---obrazek _i/bies/BIESLANU 7.jpg|prawo|Dzieci wciąż nie mogą wydostać się z traumy: na podłodze Czermen Gusałow--- - Do tej pory dzieci mają ogromną potrzebę poczucia bezpieczeństwa. Nie ufają nikomu. Otoczenie je zawiodło. Nie zostały obronione – mówi Oleg Kisijew, psycholog, który przyjechał z dziećmi do Polski. Oleg Kisijew wraz z grupą psychologów i pedagogów równolegle z programem wakacyjnym prowadzi terapię dzieci. - Oprócz wypoczynku, z dala od domu, popracujemy nad ich problemami, żeby nauczyły się wspierać nawzajem – mówi. Największa grupa spośród dzieci, które przyjechały do Polski, spędziła krótkie wakacje w Warszawie. Zwiedzały miasto. Wypoczywały w ośrodku z dużym placem zabaw. Były ujęte serdecznym przyjęciem.---obrazek _i/bies/BIESLAN 10.jpg|prawo|Dzieci zwiedzały Warszawę: na tarasie Pałacu Kultury i Nauki--- - Czego dzieciom potrzeba? Drobnych gestów, małych prezentów. Jak dorosły uśmiecha się do dziecka, rozumie go - to dla dziecka najważniejsze. Najcenniejsza jest miłość i zrozumienie – mówi Irina Gapuzowa, pedagog szkolny. Przeczytaj także:Pomagamy ofiarom z BiesłanuMiasto - gróbBiesłan: krajobraz po tragedii

podziel się:

Pozostałe wiadomości