Poderżnął gardło pasażerce

- W pewnym momencie poczułam szarpnięcie, jakby ktoś mnie wodą oblał. Złapałam się za szyję. Nagle zaczęły wydobywać się z niej bąble. Krew spływała mi na ręce – wspomina Aldona Rataj. Kobieta jechała autobusem komunikacji miejskiej. Nagle młody mężczyzna poderżnął jej gardło.(<A HREF="http://slimak.onet.pl/_m/TVN/uwaga/akcja police.wmv" TARGET="">zobacz film</A>)

Aldona Rataj wraz ze swoim kolegą wsiadła do prawie pustego autobusu komunikacji miejskiej w Policach. Było tuż po g. 9 rano. Oboje stali w przejściu blisko drzwi. Rozmawiali. Przed kolejnym przystankiem do kobiety podszedł mężczyzna z nożem, 20-letni Paweł K. - Zablokował ją i przeciągnął jej po szyi nóż. Gwałtownie odwrócił się i żeby wszyscy widzieli, pociągnął ostrzem po swojej szyi – wspomina kolega pani Aldony. Mężczyzna chwycił napastnika i wykręcił mu ręce. Uniemożliwił mu ucieczkę. Kierowca autobusu widząc szamotaninę, wezwał policję. ---obrazek _i/napastnik.jpg|prawo|Chłopak zaatakował kobietę--- - Podeszła do mnie kobieta, która trzymała się za kark. Po rękach lała jej się krew. Miała zakrwawioną całą bluzkę, spodnie, buty. Pod nogami tworzyła się plama krwi. Powiadomiłem dyspozytora, że jadę na pogotowie i że policja tam ma przyjechać – wspomina Leszek Podgórski, kierowca autobusu. Na pogotowie trafił także Paweł K. Po obezwładnieniu był spokojny. Nie wyrywał się. Pozwolił sobie opatrzyć ranę.Odpowiadał na zadawane mu pytania. - Kiedy spytaliśmy się, dlaczego to zrobił, powiedział, że od paru lat coś mu po głowie chodziło, żeby kogoś zabić – mówi Czesław Piekarski z Telewizji Kablowej Police, który nagrywał całe zdarzenie. - Nie potrafi określić motywów, dla których to zrobił. Nie wiemy, czy rzeczywiście chciał zabić, czy postraszyć nożem. Ofiara była przypadkowa – mówi Arkadiusz Tomczak z policji w Policach. ---obrazek _i/operatorkablowy.jpg|prawo|Filmował całe zdarzenie--- Sąsiedzi Pawła K., wspominają go jednak jako spokojnego chłopaka. Nigdy nie był wobec nich agresywny. - Bardzo cichy i zamknięty w sobie. To jest dziecko z patologicznej rodziny. Ojciec alkoholik, matka alkoholiczka nie żyje. Nie kupował nawet piwa – opowiada sąsiadka. Paweł K. uczy się w wieczorowej szkole średniej. Gdy miał siedem lat, razem z dwojgiem rodzeństwa trafił do domu dziecka. Do rodzinnego domu i wioski wrócił dopiero dwa lata temu. Mieszkał ze starszym bratem. Nic nie zapowiadało, że zaatakuje kobietę. - Ktoś powinien się nim zająć. On potrzebuje pomocy – dodaje sąsiadka. Pomocy potrzebuje jednak przede wszystkim ofiara Pawła K., która przez kilka dni walczyła o życie w polickim szpitalu. Chociaż pierwszy szok już minął, wspomnienie napadu nadal wywołuje strach i łzy. - Mam uszkodzoną tchawicę, krtań, tarczycę, kilka żył. Najbardziej bałam się o swoje dziecko. Chłopczyk ma pięć lat. Jechałam po niego. Gdyby to się wydarzyło później, byłby ze mną – mówi Aldona Rataj. Nie potrafi jeszcze wybaczyć swojemu oprawcy. - Z biegiem czasu byłabym w stanie wybaczyć. Ale nie w tej chwili – dodaje ofiara.

podziel się:

Pozostałe wiadomości