Manifestowanie polskości w miejscach publicznych staje się na Litwie coraz bardziej niebezpieczne. 16-letni Daniel został brutalnie pobity za to, że mówił po polsku. - Wyszliśmy z dyskotek. Przechodziła obok nas grupa mężczyzn, 15 osób. Jeden skoczył na nas i krzyknął „przeki”. Z początku jeden z nich skakał na nas, żeby bić się. Grupa go uspokoiła i poszli dalej. Później z grupy wróciło troje z nich. Powiedzieli do nas „cześć”, później jednego kolegę z ławki zsunęli i powiedzieli: „To za część’- opowiada Daniel, pobity uczeń gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie. Policja wszczęła śledztwo. Na razie jednak nie zatrzymano sprawców. - W tej chwili prowadzimy dochodzenie, nie mamy podejrzanych, ale nasi funkcjonariusze robią wszystko, żeby ustalić sprawców napadu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że był to chuligański wyczyn, ponieważ nie był specjalnie przygotowany. Po prostu widzimy tu spontaniczne zderzenie dwóch grup. Konflikt dwóch grup. Natomiast prawdziwe motywy będziemy mogli potwierdzić dopiero wtedy, kiedy uda nam się znaleźć sprawców tego zdarzenia – mówi Arunas Paulauskas, Komenda Policji w Wilnie. Daniel jest uczniem polskiego gimnazjum. To nie pierwszy uczeń tej szkoły, którego pobito. - Atmosfera jest gorsza niż zwykle, bo to nie dobrze wpływa na ogólne morale społeczności polskiej – przyznaje Adam Błaszkiewicz, dyrektor gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie. Konflikt polsko - litewski potęguje brak ustawy chroniącej mniejszości narodowe, a także ustawa o języku państwowym zakazująca publicznego posługiwania się innymi niż litewski językami. Dotyczy to choćby nazw ulic czy firm. To efekt polityki partii rządzących. - Ustawa o języku państwowym dopuszcza używanie obcojęzyczny nazw w gastronomii, hotelarstwie, ale tylko w języku angielskim, rosyjskim i francuskim. Język polski jest wykluczony. Paranoja jest podwójna, bo mieszkają tu nie tylko Polacy, ale też polscy turyści to jedna z najliczniejszych grup. Antypolskość jest tu zakorzeniona. To jest uwarunkowane historycznie. Niestety Litwa żyje przyszłością, politycy nie chcą budować przyszłości - komentuje Stanisław Tarasiewicz, dziennikarz „Kuriera Wileńskiego”. Interesy mniejszości polskiej na Litwie reprezentuje w sejmie trzech posłów. - Niepokoi mnie atmosfera nagonki, która owocuje negatywnie. Litewscy rządzący zaszli za daleko swoim patriotyzmie - Jarosław Narkiewicz, poseł na Sejm Republiki Litewskiej. Pobicie Daniela przemilczały litewskie media. Wolą omijać tematy godzące w samych Litwinów. - Na Litwie, zresztą jak i w innych krajach Europy, są dwa rodzaje dziennikarstwa. Takie, które propaguje tolerancję i takie, które przedstawia problemy w duchu nietolerancji. Były próby, aby ukarać dziennikarzy, którzy szerzą nietolerancję, ale potem na pierwszych stronach gazet, w których pracują ukazały się artykuły o sędziach prowadzących ich sprawy. O zarobkach sędziów i majątkach oraz rzekomej korupcji. I dlatego prowadzone sprawy spełzły na niczym – tłumaczy Liudas Dapkus, dziennikarz gazety „Lietuvos rytas”. Konflikt polsko - litewski najbardziej widać w internecie. Powstała rok temu w Wilnie Europejska Fundacja Praw Człowieka, monitoruje łamanie prawa na forach internetowych i w pozostałych mediach.