Pobity na śmierć

Pięciu chłopców w wieku od 13 do 16 lat podejrzanych jest o skatowanie na śmierć 47-letniego mężczyzny. Matki zatrzymanych nie wierzą w winę synów. – On się tym chwalił, to był dla niego powód do dumy – mówią o jednym z chłopców jego koleżanki z sąsiedztwa.

Radomska policja zatrzymała pięciu chłopców, mieszkańców osiedla Borki w Radomiu. Są podejrzani o to, że 3 lipca pobili na śmierć 47-letniego Stanisława Sowę, byłego policjanta. Późnym wieczorem wracał ze sklepu, najprawdopodobniej pił wcześniej alkohol. Być może zasłabł lub zasnął w drodze do domu. Wtedy został śmiertelnie pobity. Sprawcy zabrali mu 50 groszy. - Zatrzymano pięciu bardzo młodych ludzi – w wieku od 13 do 16 lat – mówi Rafał Jeżak, rzecznik komendy Miejskiej Policji w Radomiu. – Przyznali się do pobicia. Próbowali zrzucać winę jeden na drugiego. Zatrzymani mieszkali na tym samym osiedlu, co śmiertelnie pobity. Ich starsze koleżanki mówią, że byli tu dobrze znani. Zaczepiali i bili, najczęściej nietrzeźwych, których codziennie wielu chodzi po osiedlu. Zdarzało się, że zabierali im pieniądze. Te same dziewczyny mówią też, że niektórzy z zatrzymanych chłopców sami byli bici w domu. - Piotrek jakby chciał zadawać komuś ból – mówi jedna z dziewcząt o 14-letnim Piotrze K. – Tak, jak matka zadaje mu ból. Praktycznie co dzień było słychać, jak wydzierała się na niego – Piotrek, chodź tu, bo cię zaraz zap…, ty debilu jeden. Matka Piotra płacze i zaprzecza, jakoby miała go bić. Ojciec mówi, że syn był bity, ale przez rówieśników, a nawet młodszych od siebie na osiedlu. On sam, mówi, nie umiał się bić. Matki dwóch innych z piątki zatrzymanych także odrzucają podejrzenia o to, że ich synowie skatowali na śmierć bezbronnego człowieka. Mają pretensje o zatrzymanie synów. Mówią, że policja nie przeszukała rzeczy ich synów, że nie rozmawiała z nimi. Chłopcy trafili do policyjnej izby dziecka. Spędzą tam najbliższe trzy miesiące. O dalszym ich losie zadecyduje sąd, którzy wszczął postępowanie wyjaśniające. Jeśli zebrane przez policję dowody potwierdzą się w sądzie, nastolatkom grozi poprawczak. Polskie prawo nie przewiduje kar więzienia dla osób, które nie ukończyły siedemnastu lat. - On strasznie lubił wieś – mówi Marianna Szaja, matka zabitego. – Chciał uciec z Radomia, kupić tutaj dom. Nie doczekał się tego domu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości