W Częstochowie s papieżem spotka się 91 więźniów z dolnośląskich zakładów. Wśród nich są także skazani za najcięższe przestępstwa. - Przebywam w zakładzie karnym 15 rok za zabójstwo. Żałuję tego, co zrobiłem – przyznaje Janusz Osicki, więzień Zakładu Karnego we Wrocławiu skazany na 25 lat więzienia. - Do więzienia trafiłem przez to, że kiedyś w młodzieńczym wybryku usiłowaliśmy kogoś zabić. Zostaliśmy skazani na 12 lat pozbawienia wolności – mówi Paweł Pleciak, więzień Zakładu Karnego we Wrocławiu. Dla obu mężczyzn pielgrzymka do Częstochowy to jednocześnie pierwsze wyjście za mury więzienia. Dla nich i dla wielu innych spotkanie z papieżem to okazja do udowodnienia, że zostali zresocjalizowani. To pozwoli im wcześniej opuścić zakładu karne. Kapelani więzienni uważają, że warto dać im szansę. - Nie sądzę, żeby ktoś w polskim społeczeństwie miał obawy, że więźniowie wyjdą na spotkanie z papieżem i pozabijają innych ludzi. Uczestniczenie w spotkaniu z papieżem, słuchanie przesłania, obserwacja jak inni ludzie się modlą, to szansą, żeby człowiek zza krat zaczął żyć inaczej, myśleć inaczej. Żeby pomyślał, o powrocie do normalności – mówi ks. Paweł Wojtas, naczelny kapelan więziennictwa. Więźniowie chcą na Jasnej Górze wśród ludzi choć na chwilę zapomnieć kim są. Mają nadzieje, że spotkanie z Benedyktem XVI wzmocni ich postanowienia poprawy. - Mam nadzieję, że to będzie moment, w którym zapomnę, że jestem więźniem. Że ludzie nie będą mnie odbierać jako odmieńca, potępionego, tylko po prostu będę na równi z innymi katolikami cieszył się pielgrzymką – tłumaczy Janusz Osicki. Zobacz także:Każdy może być świętym