Wracamy do sprawy, której przyglądamy się od dwóch lat. W lutym 2003 r. w zajeździe pod Krakowem jeden z naszych widzów zauważył wyglądających na nietrzeźwych lekarkę i sanitariusza karetki pogotowia. Niczym się nie przejmując, ubrani w białe fartuchy, pojawili się w sali restauracyjnej.---obrazek _i/pogot/pogot1.jpg|prawo|Andrzej Baczewski: Sanitariusz aż się chwiał--- - Powiedziałem głośno przy bufecie, że zrobię zdjęcie pani doktor i znajdzie się na pierwszych stronach gazet – opowiada Andrzej Baczewski. – Usłyszała to i uciekła z sanitariuszem. Przed karetką jednak zrobiłem im zdjęcie. Wyciągnąłem sanitariusza z auta. Ledwie stał na nogach. Zawiadomiono policję. Badanie alkomatem wykazało 1,79 promila alkoholu we krwi lekarki i 1,88 u sanitariusza. Kierowca był trzeźwy. Sprawa trafiła do prokuratury. Wydawać by się mogło, że w tak prostej sprawie, dysponując ewidentnymi dowodami, lekarka i sanitariusz zostaną szybko ukarani. Ale dla prokuratury sprawa okazała się tak bardzo skomplikowana, że badała ją aż dwa lata. - Wpływ na tak długi czas postępowania, miał skomplikowany proces gromadzenia materiału dowodowego – mówi Mirosława Kalinowska – Zajdak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie. – Materiały dowodowe zostały następnie przedstawione biegłym, którzy mieli ocenić stopień zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów w związku ze stanem, w jakim byli lekarka i sanitariusz. Biegli ze Śląskiej Akademii Medycznej musieli z materiałem zapoznawać się dwukrotnie. Za pierwszym razem stwierdzili, że nie są w stanie wydać opinii. Podobnych wątpliwości nie mieli na szczęście lekarze z sądu lekarskiego w Krakowie.---obrazek _i/pogot/pogot3.jpg|prawo|Picie w pracy dyskwalifikuje lekarza--- - Dla mnie dowodem jest sam fakt nietrzeźwości – mówi Jolanta Orłowska – Heitzman, Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej w Krakowie. – Nie trzeba więcej, by wnieść do sądu lekarskiego wniosek o ukaranie. Sąd uznał, że lekarka pogotowia popełniła wykroczenie, a jej zachowanie było sprzeczne z kodeksem etyki lekarskiej i udzielił jej nagany. Była to najniższa kara, jaką można było jej wymierzyć. Lekarka tymczasem, choć straciła pracę w pogotowiu, znalazła ją w szpitalu im. Żeromskiego w Krakowie na oddziale ratunkowym. To, że może tam pracować, zawdzięcza prokuraturze, która nie odsunęła jej od pracy lekarza na czas postępowania. Prokuratura uznała, że nietrzeźwość lekarki w godzinach pracy nie jest powodem do zastosowania żadnego środka zapobiegawczego.---obrazek _i/pogot/pogot2.jpg|prawo|Lekarka znalazła nowe miejsce pracy--- Więcej nieprzyjemności z powodu pijanej lekarki miał pan Andrzej Baczewski. Kiedy próbował złożyć skargę w pogotowiu, w którym pracowała lekarka, wytoczono mu proces o najście i utrudnianie pracy lekarzom. Na szczęście po dwóch latach wpłynął do sądu akt oskarżenia przeciwko lekarce. Kobiecie grozi kara nawet do pięciu lat więzienia. Przeczytaj także:Czy pijany lekarz jest nieszkodliwy?Pogotowie zlekceważyło prośbę o ratunekDyspozytorka nie wysłała pomocy