20 września 2002 roku krakowski sąd skazał Gerarda J., nauczyciela w jednym z krakowskich gimnazjów, na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu, za czyny pedofilskie w stosunku do swojej nieletniej córki. Gerard J. odwołał się od wyroku. Jednak Sąd Okręgowy oddalił jego odwołanie. Wydawało się, że kariera zawodowa nauczyciela zakończyła się. Stało się inaczej. Sąd orzekając o winie, nie zakazał nauczycielowi wykonywania zawodu. - Sąd mógł to zrobić, ale nie musiał – mówi Andrzej Almert, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie. – Sąd na podstawie materiału dowodowego uznał widocznie, że nie ma takiej potrzeby. Sąd nie dość, że nie zakazał wykonywania zawodu Gerardowi J., to jeszcze na prośbę skazanego wydał mu zaświadczenie, że nie ma przeciwwskazań, aby mógł on pracować z dziećmi. Dziś rzecznik wyraża ubolewanie i zapowiada wyciągnięcie konsekwencji wobec sędziego, który zajmował się sprawą. Gerard J. ukrył wyrok przed swoimi przełożonymi. Dyrekcja gimnazjum dowiedziała się o nim dopiero od dziennikarzy. Dyrektorka wręczyła Gerardowi J. zwolnienie dyscyplinarne. Ten jednak odwołał się do sądu pracy i ostatecznie rozstał się z pracodawcą za porozumieniem stron. - Ten pan wystąpił do sądu z roszczeniami finansowymi – dyrektorka gimnazjum tłumaczy, dlaczego w taki sposób rozwiązała umowę z nauczycielem. – To się ciągnęło pół roku, co miesiąc byłam w sądzie pracy. Sugestią sędziny było, że tak będzie lepiej. Trzy lata później okazało się, że Gerard J. znalazł zatrudnienie w dwóch szkołach pod Krakowem. Żadna z dyrektorek nie zadzwoniła do poprzedniego miejsca pracy Gerarda J., by poznać powody jego odejścia z gimnazjum, choć w wielu szkołach to norma. Nie zażądała też zaświadczenia o niekaralności. Niewiele zainteresowania przypadkiem skazanego nauczyciela wykazało też kuratorium w Krakowie. Choć już trzy lata temu wiedziano tam o sprawie i uznano, że Gerard J. nie może pracować z dziećmi, dziś przedstawiciele kuratorium twierdzą, że ponowne zatrudnienie nauczyciela było możliwe, ponieważ do urzędu nie dotarła informacja o wyroku. - Dyrektor szkoły przyjmował tego nauczyciela do pracy na podstawie dokumentów stwierdzających kwalifikacje – mówi Elżbieta Bombela z Małopolskiego Kuratorium Oświaty. – A on miał bardzo wysokie kwalifikacje, żadnych przeciwwskazań nie było. Wójt gminy Gdów, w której pracuje skazany nauczyciel, wystosował zapytanie do sądu o kartę karną Gerarda J. Zapowiada, że zwolni go dyscyplinarnie, jeżeli informacje o karalności nauczyciela zostaną potwierdzenie w oficjalnym stanowisku sądu. Do tego czasu Gerard J. będzie przebywał na zwolnieniu lekarskim. Żona Gerarda J. walczy o wydanie mu zakazu widywania się z córką, którą molestował. Jednak sąd rodzinny wciąż nie może wydać ostatecznej decyzji w tej sprawie. - Nie chodzi mi o to, by posadzić go w więzieniu, nie jestem mściwa – mówi. – Chodzi o to, by inni rodzice byli świadomi, kto uczy ich dzieci.