Oszuści żerują na bezrobociu

Za ofertami intratnej pracy bardzo często kryją się oszuści, którzy wykorzystują zdesperowanych ludzi. Ci zamiast pracy popadają w długi, a nawet wchodzą w konflikt z prawem.

Ogromne kolejki w urzędach pracy, gorączkowe przeglądanie ogłoszeń prasowych – to codzienność wielu osób bez pracy. W Polsce bezrobocie przekroczyło 20% procent a miliony osób chętnie podjęłyby jakiekolwiek zajęcie, aby tylko zarobić na utrzymanie siebie i rodziny. Z takiej sytuacji korzystają nieuczciwi pracodawcy i pośrednicy – kusząc ofertami lekkiej i dobrze płatnej pracy. Najczęściej jednak za takimi ofertami kryje się jedynie chęć wykorzystania bezrobotnych i zarobienia łatwych pieniędzy dla siebie. Nieuczciwość ta w dodatku pozostaje bezkarna, bo oszuści potrafią znaleźć korzystne dla siebie luki w prawie. Prawie każdy poszukujący pracy słyszał o takich ofertach lub sam się na nie naciął. Bezrobotni bez trudu wskazują na tego typu oferty wśród ogłoszeń w każdej gazecie z ofertami pracy. Ich przykłady to: wydawnictwo zleci adresowanie kopert, łatwa praca w domu, chałupnictwo. Najczęściej znajduje się przy nich jedynie numer telefonu, pod którym zresztą niewiele można się dowiedzieć, bo zgłasza się jedynie automat z nagranym komunikatem, który odsyła pod inne numery, zaczynające się od 0-700… Te numery to infolinie, za połączenie z którymi trzeba słono płacić. Po ich wykręceniu albo znów zgłasza się automat albo informatorka. Ta, z którą rozmawialiśmy nie przejmowała się ponoszonymi przez nas kosztami i informując nas o posiadanych ofertach w tym samym czasie spokojnie rozmawiała z koleżankami o porannej kawie. Właściciele infolinii zarabiają na poszukujących pracy duże pieniądze, bo koszt jednego połączenia może wynieść ponad sto złotych. Nikt jednak nie ściga ich za to z urzędu, choć pośrednictwo pracy, za które można uznać infolinie jest w Polsce bezpłatne. - My nie możemy dowiedzieć się, kto kryje się za numerami 0-700…, bo telekomunikacja nie udzieli nam takiej informacji – tłumaczy Waldemar Opliński z Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego, któremu podlega Wydział Legalności Zatrudnienia. Także Urszula Murawska z Urzędu Pracy w Warszawie mówi, że urząd może jedynie ostrzegać poszukujących pracy przed tego typu ogłoszeniami. Wydrukowano nawet specjalny plakat z napisem „Nie płać za pośrednictwo pracy”. Od pani, która pod numerem 0-700…. poinformowała nas o możliwości podjęcia pracy z wydawnictwem, które zleca adresowanie kopert otrzymaliśmy jedynie adres tego wydawnictwa. Udaliśmy się pod wskazany adres. Rzekomo wielkie i poważne wydawnictwo mieści się na piątym piętrze mieszkalnego wieżowca a w trakcie rozmowy w drzwiach okazało się, że adresowanie kopert to nic innego jak zamieszczenie własnego ogłoszenia, następnie zbieranie danych osobowych innych chętnych do podjęcia pracy i przekazywanie tych danych do „wydawnictwa”. - Każdy kto zbiera dane osobowe innych osób, musi informować te osoby w jaki sposób ich dane zostaną wykorzystane. W przeciwnym razie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej - ostrzega Ewa Kulesza, Generalny Inspektor Danych Osobowych. Poszukiwani pracy z numerów infolinii może więc skończyć się nie tylko dużym rachunkiem telefonicznym, ale i łamaniem prawa. Tym, którzy czują się oszukanie pozostaje zgłosić się na policję. Niewiele osób jednak z tego korzysta. - Wie pan, trzeba by przecież wziąć biling z telekomunikacji, a to kosztuje dodatkowo – podsumowuje pan Waldemar, który po jednokrotnym wykręceniu numeru 0-700… i zapłaceniu rachunku teraz po prostu omija podobne ogłoszenia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości