40-letni Sławomir D. z Zielonej Góry w grudniu ubiegłego roku został skazany na rok więzienia w zawieszeniu za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad żoną i dziećmi. W połowie lutego nagle zniknął. Po kilku miesiącach dwóch mężczyzn przypadkiem znalazło w lesie zakopane zwłoki. Do zabójstwa przyznała się żona Sławomir D., Dorota P. i jej 16-letni syn Maciej. Podczas wizji lokalnej Dorota P. bez emocji opowiadała o przebiegu morderstwa. Dwa tygodnie przed zabójstwem, Maciej wraz z trójką kolegów wykopał w lesie głęboki dół. Po zamordowaniu ojca, razem z matką i kolegami zawinął ciało w dywan i zawiózł do lasu. Dorota P. twierdziła, że nie była już w stanie dłużej wytrzymać z mężem, który bił ją i dzieci. Słowa matki potwierdza córka. - Bił, całe życie bił, ja nie miałam dzieciństwa, mojego brata jeszcze częściej bił – mówi Joanna, córka zamordowanego. Zapytana, czy matka informowała policję o tym, że i po wyroku skazany nadal bije, mówi: - Matka dzwoniła na policję, zabierali go na izbę wytrzeźwień, ale nic nie robili, żeby trafił do więzienia. Rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze mówi, że policja dwa razy zjawiła się w domu w domu Sławomira D. – raz po zgłoszeniu od sąsiadów, że odbywa się tam awantura, drugi raz po zgłoszeniu od samego Sławomira D. - Była tylko jedna interwencja w związku ze Sławomirem D., policjanci przeprowadzili postępowanie wyjaśniające – mówi Małgorzata Kalinowska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze. – Jeśliby okazało się, że ponownie dochodzi do przemocy, poinformowaliby kuratora sądowego. Prokuratura ma na razie bardzo mało dowodów. Dzień po zabójstwie żona i syn Sławomira D. dokładnie zatarli wszystkie ślady - wynieśli meble i pomalowali ściany w pokoju, w którym dokonali zbrodni. Pozostaje tylko przyznanie się do zabójstwa żony, syna Sławomira D. i dwóch jego kolegów. Natomiast koledzy zabitego uważają, że nigdy nie bił on swojej żony i winą za doprowadzenie do tragedii obarczają właśnie ją. - Przez nią zaczął pić – mówi Leszek Lubieniecki, kolega zamordowanego. – Ale potem było dobrze. - Pewnie, że nie był jakimś świętym Tomaszem, jak go coś zdenerwowało, to podniósł głos – mówi Jan Nosorowski, inny kolega Sławomira D. – Ale nikt nigdy nie widział, żeby ją uderzył. Jak można nazwać matką taką osobę, żeby swoje dziecko namówić do czegoś takiego. Maciej D. do pomocy w zbrodni namówił trójkę kolegów z gimnazjum i Ochotniczego Hufca Pracy. Wychowawczyni grupy OHP mówi, że Maciej był wyróżniającym się uczniem. - Miał najwyższą średnią w całej klasie – mówi Wioletta Wileńska, wychowawczyni. – Walczył o oceny, chciał mieć coraz lepsze. Dorota P. została aresztowana na trzy miesiące. Za zabójstwo męża może dostać nawet dożywocie. 16-letni Maciej i jego dwaj koledzy będą odpowiadali przed sądem jak dorośli, grozi im taka sama kara. Trzeci – najmłodszy – odpowie przed sądem rodzinnym. Przeczytaj także:Ojciec udusił synaZabił dziecko i siebieZabił rodzinę i siebieZabił żonę i Zabił dzieci i siebieZabił i podpalił bratową ---strona---