Aldona Kędzierska odeszła od męża półtora roku temu. Z Poznania przeprowadziła się do swojej rodzinnej miejscowości razem z synami - siedmioletnim Piotrusiem i czteroletnim Pawełkiem. Mieszkała z nimi osiem miesięcy, w tym czasie ojciec widywał chłopców dość często. W lipcu ubiegłego roku zabrał je na wakacje i od tego czasu systematycznie ograniczał jej kontakty z synami. W końcu mąż pani Aldony zupełnie odciął ją od dzieci i od stycznia matka nie widziała swoich synów. Mimo decyzji Sądu Rodzinnego, który nakazał ojcu oddanie dzieci, Andrzej K. od ponad pół roku ukrywa Piotrusia i Pawełka. - Zastanawiam się, czy urośli, czy Piotrusiowi ząbki wypadły, które miały wypaść - mówi Aldona Kędzierska. - Dla dziecka pół roku to bardzo długi okres czasu. Boję się, że jeśli to będzie trwało dłużej, mogę ich nie poznać. Mąż Aldony Kędzierskiej jest podoficerem i wykłada etykę w Szkole Podoficerskiej w Poznaniu. W wyegzekwowaniu prawa zwróciła się do przełożonych męża, jednak zarówno komendant szkoły, jak i żandarmeria wojskowa nie chcą wchodzić w prywatne sprawy podoficera. Sąd jednoznacznie wypowiedział się, że dzieci powinny być przyznane matce, a ojciec może odwiedzać je jedynie w co drugą sobotę miesiąca. Tak samo twierdzą psychologowie, którzy sporządzali w tej sprawie opinie. - Naszym zdaniem ojciec jest bardziej skupiony na własnych potrzebach emocjonalnych niż na zaspokajaniu potrzeb emocjonalnych swoich dzieci - mówi Beata Kolskala, przewodnicząca Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Poznaniu. - Nasz zespół uznał, że ojciec stosuje przemoc emocjonalną wobec dzieci i powinny się one jak najszybciej znaleźć pod opieką matki. Innego zdania jest Andrzej K. – ojciec Piotrusia i Pawełka. Mimo postanowień sądu nie chce oddać chłopców pod opiekę matki. - Uważam, że po rozpadzie związku dzieci powinny być z matką - mówi Andrzej K. - Ale moja żona nie była dobrą matką. Aldona Kędzierska zwróciła się do detektywa z prośbą o pomoc w poszukiwaniu zaginionych dzieci. Ten po swoim śledztwie stwierdził, że Andrzej K. najprawdopodobniej rzadko widuje się z synami w obawie, by nie skierować uwagi policji na miejsce ich pobytu. Typował, że mogą być z ciotką lub obcymi osobami. Aldona Kędzierska w poszukiwaniu dzieci pojechała do rodziców Andrzeja K., ale została tam wyśmiana. Policja nadal poszukuje Piotrusia i Pawła. Gdy tylko ustali ich miejsce pobytu, wraz z kuratorem sądowym przekaże chłopców pod opiekę matki. To jednak nie rozwiąże całego problemu – jeszcze przez długi czas dzieci będą musiały odbudowywać swoje relacje z rodzicami. Jeśli ktokolwiek wie, gdzie znajdują się chłopcy, proszony jest o kontakt z poznańską policją.