Dramat pani Bożeny zaczął się z początkiem stycznia. Jej konkubent, Grzegorz D., wyrzucił ją z domu i uniemożliwił kontakt z ich synkiem. Chłopiec ma dopiero rok i dwa miesiące. Nosi nazwisko matki, która jest jego jedynym prawnym opiekunem. Grzegorz D. nigdy nie uznał dziecka. Nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, że to on jest ojcem. – Spędziłam dwie noce i trzy dni na klatce schodowej. Liczyłam, że Grzegorz wpuści mnie do synka – opowiada pani Bożena. Mama Adriana wzywała kilkakrotnie policję.---obrazek _i/bozena/2.jpg|prawo|Pani Bożena ma nadzieję, że da misia synkowi--- Na prośbę o pomoc usłyszała, że nie ma odpowiedniego dokumentu – nakazu sądowego, który pozwoliłby policji na odebranie dziecka. Pani Bożena zwróciła się więc o pomoc do sądu. Ten wysłał do policji pismo, informując, że dziecko jest przetrzymywane przez osobę nieuprawnioną i należy przekazać je matce. W tym samym czasie, kiedy pani Bożena była na komisariacie, znalazł się tam również jej były konkubent z synem. Policja nie umożliwiła jednak matce na zabranie Adrianka do domu. – Jeżeli policja wydałaby dziecko, to by złamała prawo – mówi dr Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji. Dziecko opuściło więc komisariat w towarzystwie osoby, która nie jest jego prawnym opiekunem. Pani Bożena nadal walczy o odzyskanie synka. Codziennie odwiedza policję, sąd, prokuraturę. Składa kolejne wnioski i doniesienia. Na razie jednak dziecko przebywa z Grzegorzem D. Matka Adriana boi się o jego bezpieczeństwo. ---obrazek _i/bozena/3.jpg|prawo|Grzegorz D. nagle przypomniał sobie, że ma syna---Twierdzi, że były konkubent nie tylko bezprawnie przetrzymuje dziecko, ale także jest nieobliczalny. Ich wspólne życie było ciągłą tułaczką. Żeby unikać płacenia czynszu, ciągle zmieniali mieszkania. Grzegorz D. nakłonił ją do założenia firmy, dzięki której wszystko miało się zmienić. Firmę prowadził sam. Jak się później jednak okazało, oszukiwał swoich wspólników i narobił ogromnych długów. Wszystko szło na konto pani Bożeny, do której formalnie należała firma. Firma prowadzona przez Grzegorza D. realizowała duże zlecenia budowlane. Choć otrzymywał on od zleceniodawcy pieniądze, nie płacił za wykonane prace wynajętym podwykonawcom. W sprawie może chodzić nawet o pół miliona zł. Poszkodowani przez Grzegorza D. złożyli doniesienie do prokuratury, ale pani Bożena będzie musiała jeszcze udowodnić, że to nie ona kierowała firmą. Najpierw chce jednak odzyskać dziecko. Codziennie jeździ do Legionowa, gdzie Grzegorz D. wywiózł syna i stara się, tak długo jak on jej pozwoli, być z dzieckiem. ---obrazek _i/bozena/4.jpg|prawo|Grzegorz D. uniemożliwia matce nawet widzenie się z synkiem---Od początku stycznia pozwolił jej spędzić z synkiem zaledwie kilka godzin. Prawo nie działa niestety na korzyść pani Bożeny. Musi czekać na wyrok sądu, choć tylko ona jest prawną opiekunką dziecka. Jej konkubentowi zaś, który przetrzymuje dziecko, jak na razie nic nie grozi. Przeczytaj także:Dziecko więzione przez ojca