Nikt nie chciałby mieć takiego sąsiada

TVN UWAGA! 135533
Dziś w programie historia niczym z koszmarnego snu. Głośne stukanie do drzwi, nachodzenie w mieszkaniach nawet w środku nocy, głośne nieuzasadnione pretensje. Tak swoim sąsiadom od pięciu lat życie uprzykrza jeden mieszkańców bloku na warszawskiej Woli. Nie pomogły prośby, interwencje policji ani żadne inne formy nacisku. Czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji?

- Problemy z sąsiadem zaczęły się od głośnego stukania, właściwie walenia w drzwi. Te drzwi całe chodziły. Raz przyszedł w nocy. Otworzyłam drzwi, patrzę a to sąsiad z góry. W slipkach, koszulce, na bosaka. Chciał pożyczyć soli albo cukru. Innym razem wymazał mi drzwi odchodami. Przyjechała policja, było sporo zamieszania. I znowu była cisza - opowiada Iwona Jankowska. Mężczyzna atakuje głównie nocą. Ma pretensje, o to, że sąsiedzi zachowują się zbyt głośno. - Przyszedł któregoś razu przed 8:00 rano. Ja do niego wyszłam. Miał dziwny obłęd w oczach. Powiedział, że jeśli nie umiem się zachować, to żebym się wyprowadziła do dżungli - wspomina Magdalena Średnicka. - Do mnie miał pretensje, że ja dokuczam jego dziecku bo chodzę po domu i tupię. Nie wiedziałam co zrobić więc wynajęłam negocjatorów, za których zapłaciłam dość sporo. Ci negocjatorzy chcieli żebyśmy się wszyscy spotkali, bo ja chciałam ugody. On się nie zgodził - relacjonuje Wanda Średnicka. Sąsiedzi czują się zagrożeni, zwłaszcza że ataki mężczyzny powtarzają się cyklicznie. Dziennikarce UWAGI! udało się spotkać pana Piotra. Mężczyzna nadal obstawał przy swoim stanowisku. - Dlaczego ja nachodzą sąsiadów? Bo oni nie dają żyć mojemu dziecku. I teraz jeśli pani przyszła tutaj zadbać o dobro mojego dziecka, to pani powinna iść tam, na górę, na dół i wie pani, co zrobić? Zapytać się, dlaczego są idiotami. Bo im się coś porąbało. Ja nie rozumiem dlaczego. I niech pani przekaże temu frajerowi, który was tu wezwał, żeby więcej tego nie robił. Nie życzę sobie, żeby mi hałasował nad moim dzieckiem w nocy - powiedział mężczyzna. Uciążliwy mężczyzna nigdy nie był karany. Sąsiedzi często wycofywali swoje zeznania. - Ilość tych zawiadomień, odnośnie tego mężczyzny, który dla sąsiadów jest uciążliwy była bardzo mała. Takie zawiadomienie, które miało swój dalszy ciąg wpłynęło do nas w kwietniu 2011 roku. Zawiadomienie dotyczyło uszkodzenia drzwi wejściowych i używania gróźb karalnych. I w tej sprawie rzeczywiście kobieta, która była pokrzywdzoną zdecydowała się na złożenie zawiadomienia i występowała w tej sprawie. I sprawa z aktem oskarżenia trafiła do sądu - mówi Mariusz Mrozek, Komenda Stołeczna Policji. Akt oskarżenia trafił do sądu, lecz sprawa od ponad półtora roku czeka na wokandę. - To, że jeszcze sprawa jeszcze nie trafiła na wokandę wynika prawdopodobnie jedynie z obciążenia Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli - komentuje zastój w sprawie Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie. Wydaje się, że jedyną drogą, która może poprawić sytuację sąsiedzką, jest fachowa terapia. Dlatego do czasu decyzji sądu, zainteresowaliśmy sprawą ośrodek pomocy społecznej. - Rodzina pana Piotra wymaga pomocy. Pierwszy etap pracy to diagnoza problemów. Właśnie jesteśmy na tym etapie. Chcemy im zaproponować asystenta rodziny. Na pewno będą mogli liczyć na nasze wsparcie - mówi Elżbieta Lesiak, Ośrodek Pomocy Społecznej Warszawa - Wola.

podziel się:

Pozostałe wiadomości