- Problemy z sąsiadem zaczęły się od głośnego stukania, właściwie walenia w drzwi. Te drzwi całe chodziły. Raz przyszedł w nocy. Otworzyłam drzwi, patrzę a to sąsiad z góry. W slipkach, koszulce, na bosaka. Chciał pożyczyć soli albo cukru. Innym razem wymazał mi drzwi odchodami. Przyjechała policja, było sporo zamieszania. I znowu była cisza - opowiada Iwona Jankowska. Mężczyzna atakuje głównie nocą. Ma pretensje, o to, że sąsiedzi zachowują się zbyt głośno. - Przyszedł któregoś razu przed 8:00 rano. Ja do niego wyszłam. Miał dziwny obłęd w oczach. Powiedział, że jeśli nie umiem się zachować, to żebym się wyprowadziła do dżungli - wspomina Magdalena Średnicka. - Do mnie miał pretensje, że ja dokuczam jego dziecku bo chodzę po domu i tupię. Nie wiedziałam co zrobić więc wynajęłam negocjatorów, za których zapłaciłam dość sporo. Ci negocjatorzy chcieli żebyśmy się wszyscy spotkali, bo ja chciałam ugody. On się nie zgodził - relacjonuje Wanda Średnicka. Sąsiedzi czują się zagrożeni, zwłaszcza że ataki mężczyzny powtarzają się cyklicznie. Dziennikarce UWAGI! udało się spotkać pana Piotra. Mężczyzna nadal obstawał przy swoim stanowisku. - Dlaczego ja nachodzą sąsiadów? Bo oni nie dają żyć mojemu dziecku. I teraz jeśli pani przyszła tutaj zadbać o dobro mojego dziecka, to pani powinna iść tam, na górę, na dół i wie pani, co zrobić? Zapytać się, dlaczego są idiotami. Bo im się coś porąbało. Ja nie rozumiem dlaczego. I niech pani przekaże temu frajerowi, który was tu wezwał, żeby więcej tego nie robił. Nie życzę sobie, żeby mi hałasował nad moim dzieckiem w nocy - powiedział mężczyzna. Uciążliwy mężczyzna nigdy nie był karany. Sąsiedzi często wycofywali swoje zeznania. - Ilość tych zawiadomień, odnośnie tego mężczyzny, który dla sąsiadów jest uciążliwy była bardzo mała. Takie zawiadomienie, które miało swój dalszy ciąg wpłynęło do nas w kwietniu 2011 roku. Zawiadomienie dotyczyło uszkodzenia drzwi wejściowych i używania gróźb karalnych. I w tej sprawie rzeczywiście kobieta, która była pokrzywdzoną zdecydowała się na złożenie zawiadomienia i występowała w tej sprawie. I sprawa z aktem oskarżenia trafiła do sądu - mówi Mariusz Mrozek, Komenda Stołeczna Policji. Akt oskarżenia trafił do sądu, lecz sprawa od ponad półtora roku czeka na wokandę. - To, że jeszcze sprawa jeszcze nie trafiła na wokandę wynika prawdopodobnie jedynie z obciążenia Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli - komentuje zastój w sprawie Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie. Wydaje się, że jedyną drogą, która może poprawić sytuację sąsiedzką, jest fachowa terapia. Dlatego do czasu decyzji sądu, zainteresowaliśmy sprawą ośrodek pomocy społecznej. - Rodzina pana Piotra wymaga pomocy. Pierwszy etap pracy to diagnoza problemów. Właśnie jesteśmy na tym etapie. Chcemy im zaproponować asystenta rodziny. Na pewno będą mogli liczyć na nasze wsparcie - mówi Elżbieta Lesiak, Ośrodek Pomocy Społecznej Warszawa - Wola.