Tomasz Kułaczewski, którego sprawą zajmowaliśmy się kilka miesięcy temu, odbywa karę więzienia za morderstwo 11- letniego Marcina z Lisewa. - Przeważnie wypominają mi, że zabiłem dziecko. Mówię, że to nie ja i większość mi wierzy – mówi Tomek Kułaczewski. Najważniejszym dowodem, na podstawie którego skazano Kułaczewskiego, był ślad zapachowy. Chłopak twierdzi, że przyznał się do winy pod presją policji. - Straszyli, że dłużej będę siedział. Powiedzieli, że lepiej żebym się przyznał. Widzieli, że się cały trzęsę. Bałem się. Przekupywali mnie szlugami, obiecywali moro wojskowe – wspomina chłopak. Pół roku temu do winy przyznał się jednak 27- letni Piotr T. - To spowodowało konieczność weryfikacji pewnych dowodów. Zjawili się nowi świadkowie. Byli również przesłuchiwani funkcjonariusze policji, którzy wykonywali czynności. Były przeprowadzone badania genetyczne – tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Zbadano między innymi ślady genetyczne pobrane z roweru, starego dowodu w sprawie. Dowodami były też nóż i ubranie zamordowanego dziecka. Te jednak zaginęły. - Nawet jeśli uzyskalibyśmy konkretny materiał dowodowy, że Piotr T. dopuścił się zabójstwa, za które karę pozbawienia wolności odbywa inna osoba, prokurator nie mógłby mu w tej chwili zarzucić tego czynu. W pierwszej kolejności trzeba wystąpić do sądu z wnioskiem o wznowienie postępowania, które zostało prawomocnie zakończone – wyjaśnia Grażyna Wawryniuk. Taki wniosek do sądu nie wpłynął. Jednak adwokat broniący Tomka z urzędu, złożył do sądu wniosek o przerwę w karze. Niestety, mecenas nie stawił się w sądzie. - Posiedzenie to nie odbyło się, bo nie stawił się obrońca. Nie było możliwości rozpoznania sprawy pod jego nieobecność. Dlatego został wyznaczony kolejny termin posiedzenia – powiedział Włodzimierz Brazewicz, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Zadzwoniłam do mecenasa z pytaniem, dlaczego go nie było. Powiedział, że jeśli uiszczę opłatę 250 zł to pojedzie na sprawę – mówi Małgorzata Kułaczewska, matka chłopaka. Pani Kułaczewskiej nie stać na adwokata. Żyje z zasiłku. To zaledwie 150 zł na miesiąc. - Adwokat z urzędu nie powinien żądać opłat. Za obronę płaci państwo. To są sytuacje, kiedy oskarżony sam nie może ponieść kosztów – wyjaśnia Maria Ejchart z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Kobieta zapewnia, że fundacja pomoże Tomkowi we wznowieniu postępowania. - Czytając wyrok skazujący odnoszę wrażenie, że na podstawie dowodów na których opiera się sąd, nie można skazać za takie przestępstwo - dodaje Maria Ejchart. Zobacz także:Skazany za niewinność?Zabójstwo 11-latka