Niewinnie skazany

Tomasz Kułaczewski został skazany na 15 lat więzienia za morderstwo dziecka. Odbył już cztery lata kary. Pół roku temu do zabójstwa przyznał się ktoś inny. Mimo to Tomek nadal przebywa w zakładzie karnym.

Tomasz Kułaczewski, którego sprawą zajmowaliśmy się kilka miesięcy temu, odbywa karę więzienia za morderstwo 11- letniego Marcina z Lisewa. - Przeważnie wypominają mi, że zabiłem dziecko. Mówię, że to nie ja i większość mi wierzy – mówi Tomek Kułaczewski. Najważniejszym dowodem, na podstawie którego skazano Kułaczewskiego, był ślad zapachowy. Chłopak twierdzi, że przyznał się do winy pod presją policji. - Straszyli, że dłużej będę siedział. Powiedzieli, że lepiej żebym się przyznał. Widzieli, że się cały trzęsę. Bałem się. Przekupywali mnie szlugami, obiecywali moro wojskowe – wspomina chłopak. Pół roku temu do winy przyznał się jednak 27- letni Piotr T. - To spowodowało konieczność weryfikacji pewnych dowodów. Zjawili się nowi świadkowie. Byli również przesłuchiwani funkcjonariusze policji, którzy wykonywali czynności. Były przeprowadzone badania genetyczne – tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Zbadano między innymi ślady genetyczne pobrane z roweru, starego dowodu w sprawie. Dowodami były też nóż i ubranie zamordowanego dziecka. Te jednak zaginęły. - Nawet jeśli uzyskalibyśmy konkretny materiał dowodowy, że Piotr T. dopuścił się zabójstwa, za które karę pozbawienia wolności odbywa inna osoba, prokurator nie mógłby mu w tej chwili zarzucić tego czynu. W pierwszej kolejności trzeba wystąpić do sądu z wnioskiem o wznowienie postępowania, które zostało prawomocnie zakończone – wyjaśnia Grażyna Wawryniuk. Taki wniosek do sądu nie wpłynął. Jednak adwokat broniący Tomka z urzędu, złożył do sądu wniosek o przerwę w karze. Niestety, mecenas nie stawił się w sądzie. - Posiedzenie to nie odbyło się, bo nie stawił się obrońca. Nie było możliwości rozpoznania sprawy pod jego nieobecność. Dlatego został wyznaczony kolejny termin posiedzenia – powiedział Włodzimierz Brazewicz, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Zadzwoniłam do mecenasa z pytaniem, dlaczego go nie było. Powiedział, że jeśli uiszczę opłatę 250 zł to pojedzie na sprawę – mówi Małgorzata Kułaczewska, matka chłopaka. Pani Kułaczewskiej nie stać na adwokata. Żyje z zasiłku. To zaledwie 150 zł na miesiąc. - Adwokat z urzędu nie powinien żądać opłat. Za obronę płaci państwo. To są sytuacje, kiedy oskarżony sam nie może ponieść kosztów – wyjaśnia Maria Ejchart z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Kobieta zapewnia, że fundacja pomoże Tomkowi we wznowieniu postępowania. - Czytając wyrok skazujący odnoszę wrażenie, że na podstawie dowodów na których opiera się sąd, nie można skazać za takie przestępstwo - dodaje Maria Ejchart. Zobacz także:Skazany za niewinność?Zabójstwo 11-latka

podziel się:

Pozostałe wiadomości