Nie wolno skarżyć na autostrady

Dwóch obcokrajowców chciało poskarżyć się na nasze autostrady. Wydaje się, że klient, który płaci za towar ma prawo złożyć reklamację. W Polsce zostali za to pobici...

Bracia Krzysztof i Roch Wodzieniowie od lat mieszkają za granicą. Przyjechali do Polski na ślub siostry. Na odcinku autostrady A4 z Katowic do Krakowa o mały włos nie znaleźli się pod kołami TIR-a. Nie było żadnych znaków ostrzegających o zwężeniu drogi. Ciężarówka zmusiła braci do zjazdu na pobocze. Na najbliższej bramce chcieli poskarżyć się obsłudze. - Poprosiłem o rozmowę z kierownikiem obsługi, a pani domagała się pięciu zł opłaty, ja proszę o kierownika, ona o pięć zł i tak kilka razy – mówi Krzysztof Wodzień. W końcu obsługa wezwała policję. - Policjanci nie mieli żadnych numerów czy znaków, chciałem się od nich dowiedzieć, kim są – mówi Krzysztof Wodzień. – Jeden z nich wsadził rękę przez okno i zaczął wyrywać kluczyki ze stacyjki. Złapał mnie za głowę i uderzał nią o kierownicę, krzycząc: „Ja ci tu k… pokażę!” Policjanci skuli braci i wsadzili do radiowozu. Dopiero po licznych prośbach pozwolono im skontaktować się z rodziną, która zaraz przyjechała na miejsce. Ich siostra przypadkiem miała ze sobą kamerę video. Dopiero po godzinie przyjechała karetka. - Policjanci mieli jeden cel: zabrać ich, beze mnie, bez świadków, na przesłuchanie – mówi Anna Wodzień–Kugiel. – Założyli im kajdanki, jakby kogoś zamordowali. Rozcięta głowa, potłuczone drzwiami radiowozu nogi i liczne stłuczenia – tak skończyła się dla braci interwencja policji. Trafili do szpitala. Po dwóch dniach wszyli na własną prośbę. Co na to policja? Komisarz Marek Korzonek z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie twierdzi, że bracia stawiali opór interweniującym funkcjonariuszom i zachowywali się wobec nich obraźliwie. Funkcjonariusze musieli więc użyć siły i zakuć opornych w kajdanki. Natomiast Tomasz Niemczyński, prezes zarządu Stalexportu Autostrady Małopolska mówi krotko: - Panowie chcieli wyłudzić przejazd bez opłaty. Bracia Wodzieniowie chcą jak najszybciej wyjechać z Polski. - Od dwóch tygodni nikt nas tutaj nie chce zrozumieć – mówi Roch Wodzień po nieudanej próbie porozumienia się z nieznającą obcych języków panią pobierającą opłaty za przejazd autostradą.

podziel się:

Pozostałe wiadomości