"Nie" rodzinom zastępczym

Państwo Berlińscy od czterech lat są rodziną zastępczą dla siedmiorga dzieci. Prócz zajmowania się podopiecznymi muszą pracować zawodowo. Od czterech lat starają się stworzyć rodzinny dom dziecka. Urzędnicy mówią: nie.

Państwo Berlińscy ze względu na dzieci powiększyli, wyremontowali dom i całkowicie zmienili swoje życie. Wszystko po to, by pokazać dzieciom, że życie jest piękne i pełne miłości. - Nie ma ośmiogodzinnego czasu pracy, nie ma urlopu czy chorobowego – mówi Maria Berlińska, matka zastępcza dzieci. - Czym dłużej to robię, tym bardziej jestem przekonana, że to, co robię jest właściwe. Wszystkie dzieci Berlińskich są zdrowe i rozwijają się prawidłowo. Chodzą na dodatkowe zajęcia z muzyki, uczą się języków obcych. Nie wyobrażają sobie życia bez cioci i wujka. Nie chcą powrotu do domu dziecka. - Ja mam w swoim życiorysie kilkuletni pobyt w domu dziecka – mówi Jerzy Berliński, ojciec zastępczy dzieci. - Uważam, że to nie jest dobre, żeby dzieci były w domu dziecka, lepiej, żeby były w rodzinie. - Pamiętam, jak pierwsze troje rodzeństwa przyszło do państwa Berlińskich, jak zachowywały się, jak wyglądały, jaki był ich poziom rozwoju emocjonalnego i społecznego – mówi Agata Polkowska, kurator sądowy w Pruszkowie. – I widzę, jakimi dziećmi są teraz: pełnymi ambicji, wrażliwymi, radosnymi, dobrze wychowanymi, ułożonymi. Berlińscy, gdy zostawali rodziną zastępczą deklarowali, że będą chcieli stworzyć rodzinny dom dziecka. Pierwsze pismo z w tej sprawie wysłali do powiatu w grudniu 2002 roku. Po pierwszej odmowie z powodu braku pieniędzy, wysłali następne. Odpowiedzi były podobne. Rok temu otrzymali kategoryczna odpowiedź, że powiat nie planuje tworzyć rodzinnych domów dziecka. - Nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć. Żal jest ogromny. Brak dobrych chęci, otwarcia, zrozumienia – mówi Maria Berlińska. Dlaczego władze powiatu pruszkowskiego od czterech lat nie popierają inicjatywy rodziny Berlińskich? Na pytanie reportera, dlaczego przez cztery lata powiat nie stworzył ani jednego rodzinnego domu dziecka, Anna Jaworska, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie odpowiada: - Nasz powiat położył bardzo silny nacisk na to, żeby było jak najwięcej rodzin zastępczych spokrewnionych, niespokrewnionych i zawodowych. Tymczasem trzydzieścioro dziewięcioro dzieci z powiatu pruszkowskiego jest w tej chwili w państwowych domach dziecka. Miesięcznie koszt utrzymania jednego dziecka kosztuje średnio ponad dwa tysiące. Gdyby te dzieci były w placówkach, jaką chcą założyć państwo Berlińscy pobyt każdego byłby tańszy o 500 złotych. - Zniszczenie takiej inicjatywy, jak zniszczył to powiat, to jest bardzo niekorzystne dla całego środowiska, gdyż pokazuje, ze ludzie, którzy chcą coś zrobić dla drugiego, to się uważa ich za oszołomów i nie traktuje się ich poważnie – komentuje Agata Polkowska, kurator sądowy w Pruszkowie. Tuż przed wyborami samorządowymi, władze powiatu pruszkowskiego postanowiły jednak zorganizować konkurs na rodzinny dom dziecka. Ta decyzja cieszy i dziwi zarazem. Berlińscy po czterech latach walki może osiągną swój cel, ale będą rywalizować z inną rodziną, która zainteresowała się ostatnio taką formą pomocy dzieciom.

podziel się:

Pozostałe wiadomości